"Asseco ma ośmiu, dziewięciu bardzo dobrych i równych zawodników. Nie są to gwiazdy europejskiej koszykówki, no może z wyjątkiem Qyntela Woodsa, ale solidni gracze. Zespół jest lepszy niż przed rokiem. Atutem jest to, że zachowano trzon drużyny, że najważniejsi zawodnicy są ze sobą drugi sezon. Wiem, że to będzie dla nas bardzo ciężki mecz, bo Tomas Pacesazrobi wszystko, by nas pokonać - powiedział Darius Maskoliunas. Litewski trener przyznał, że każdy mecz w Trójmieście to dla niego wyjątkowe przeżycie. W Sopocie spędził bowiem sześć sezonów (1999-2005). - Nie wiem ile lat musiałoby upłynąć, by mecz z Asseco w Polsce nie był dla mnie specjalnym przeżyciem. Za każdym razem, gdy wracam do Trójmiasta - teraz do Gdyni - przypominam sobie chwile spędzone w Sopocie. To są bardzo miłe wspomnienia - dodał. Żalgiris rozpoczął fatalnie występy w Eurolidze - przegrał siedem z ośmiu pierwszych spotkań w grupie A. To spowodowało zwolnienie trenera Gintarasa Krapikasa, którego w grudniu zastąpił Ramunas Butautas, były szkoleniowiec reprezentacji Litwy. Żalgiris Kowno wywalczył udział w TOP 16 rzutem na taśmę, wygrywając dwa ostatnie spotkania pierwszego etapu - z Ciboną Zagrzeb 68:61 i na wyjeździe w Stambule z Fenerbahce 76:68. - To prawda, że początek sezonu nie był dla nas dobry, ale najważniejsze jest to, że awansowaliśmy do TOP 16. W drugiej fazie zagramy bez presji. Patrząc przez pryzmat budżetów, wielkich nazwisk, w naszej grupie nie mamy super potentatów. Jednak i dla Żalgirisu, i dla Asseco, każdy zespół w TOP 16 jest wymagającym przeciwnikiem. Dla nas tym trudniejszym, że mamy dużo spotkań, bo występujemy w trzech ligach - krajowej, bałtyckiej i Eurolidze - dodał były zawodnik reprezentacji Litwy i mistrz Euroligi z Żalgirisem Kowno w 1999 roku.