Leszek Salva: Dwa tygodnie temu po Wiśle w Płocku nie ma co zbierać, bo wygrywacie 13 bramkami. Teraz przegrywacie z tym samym rywalem i to we własnej hali. Jak to możliwe? Mariusz Jurasik: - Taki jest sport - nieprzewidywalny. Dzisiaj byliśmy słabsi. Czy to był tylko nasz słabszy dzień czy coś innego, to zobaczymy po analizie tego spotkania. Tak na gorąco niewiele da się powiedzieć, poza tym że nie byliśmy takim zespołem jak dwa tygodnie temu. Ale przegraliście zasłużenie, bo byliście słabsi. Tylko skąd taka metamorfoza. - Wtedy graliśmy konsekwentnie w obronie, z niej wyprowadzaliśmy kontry. A dziś Płock grał z nami to, co my z nimi dwa tygodnie temu. W pierwszej połowie z chyba z 40 procent bramek zdobyli po szybkich atakach. Widać było po nich grę z nastawieniem, że nieważne co się będzie działo, mają pchać piłę do przodu i kontrować. A my im w tym pomagaliśmy, bo nie wracaliśmy do obrony i pozwalaliśmy zdobywać łatwe bramki. Nawet jak wyszliśmy na prowadzenie 17:15, to zaraz znów coś się zacięło. Płock był lepszy: grał zespołowo, długo, do pewnej piłki i tak konsekwentnie przez cały mecz. Zaszkodziło waszej psychice to łatwe 13-bramkowe zwycięstwo z Pucharu Polski? - A osiem poprzednich wygranych z nimi nam nie zaszkodziło? Wtedy wygrane nie wpływały na nas, to dlaczego teraz miałyby wpłynąć? Po prostu kiedyś to się musiało stać. Szkoda, że stało się to przed własną publicznością, która dopisała i wspaniale dopingowała. Szkoda, że stało się to z Płockiem i szkoda, że u siebie w domu, bo myśleliśmy że pozostaniemy tu niepokonani. Skończyliście też imponującą serię ponad 50 kolejnych wygranych. - Wydaje mi się, że taki zimny prysznic nam się przyda i zejdziemy na ziemię. Może do niektórych dotrze, że nie jesteśmy niezniszczalni i niepokonani. Że jesteśmy tylko ludźmi i możemy mieć słabsze dni. Może to nas nauczy, że musimy bez względu na przeciwnika, czy to Wągrowiec czy Płock, musimy być w 100 procentach skoncentrowani. Czy ten wynik sprawia, że walka o mistrzostwo będzie większą niewiadomą niż wcześniej? - Ta sprawa przecież cały czas była i jest otwarta. Nikt z nas nie mówił, że już mamy mistrzostwo Polski w kieszeni. Jedyne czego jesteśmy pewni, to że mamy pierwsze miejsce przed play off, co daje nam przewagę własnego boiska. Choć jak pokazał dzisiejszy mecz, to nie zawsze jest przewaga, bo Wisła ograła nas w Kielcach, a my ich w Płocku. Rozmawiał Leszek Salva