Lemieux w latach 1991-92, jako kapitan Penguins, poprowadził ten zespół do dwóch triumfów w Pucharze Stanleya, mając u boku w pierwszym ataku m.in. Czecha Jaromira Jagra. Tym razem ma szansę zdobyć trofeum również w roli właściciela tego klubu i byłby to pierwszy taki przypadek w NHL. Przed rokiem "Pingwiny" przegrały w finale 2:4 właśnie z Red Wings, ale tym razem atak złożony z graczy młodego pokolenia: kapitana Sydneya Crosby'ego i Rosjanina Jewgienija Małkina może sprawić więcej kłopotów weteranom z Detroit. Małkin prowadzi wśród najskuteczniejszych graczy fazy play off z dorobkiem 35 punktów, a drugi jest Crosby - 31 pkt. Rosjanin jest też liderem najczęściej asystujących zawodników - 21 podań, również przed kapitanem Penguins - 16, który strzelił dotychczas najwięcej, bo 15 goli, o jeden więcej od kolegi z zespołu. 22-letni hokeista urodzony w Magnitogorsku był najlepszym graczem sezonu regularnego, jeśli również triumfuje w klasyfikacji najskuteczniejszych zawodników w Pucharze Stanleya, powtórzy wyczyn Mario Lemieux z 1992 roku. Jednocześnie znajdzie się w elitarnym gronie, bowiem od wprowadzenia punktacji kanadyjskiej w obecnym kształcie (od 1968 roku) sztuka ta udała się tylko Wayne'owi Gretzky'emu, Guy'owi Lafleurowi oraz Philowi Esposito. W sobotę w Detroit zostanie rozegrany piąty mecz, a szósty zaplanowano na wtorek 9 czerwca w Pittsburghu. Jeśli one nie wyłonią tegorocznych zdobywców trofeum rozstrzygnięcie tej rywalizacji nastąpi 12 czerwca w Detroit. <a href="http://sport.interia.pl/nhl/news/pingwiny-nadal-w-grze,1318579">ZOBACZ TAKŻE: "PINGWINY" NADAL W GRZE</a>