22-letnia zawodniczka przegrała w czwartek z dwa lata starszą Aloną Bondarenko 2:6.2:6. - Moje piłki były za krótkie, co rywalka potrafiła wykorzystać, a gdy zdobywała przewagę to prezentowała się solidnie - stwierdziła Szarapowa. - Zagrała bardzo dobrze, była cierpliwa na korcie i nie robiła błędów, a ja niepotrzebnie się spieszyłam - dodała. Mimo wszystko Rosjanka jest zadowolona z przyjazdu do Warszawy, gdzie wystąpiła po raz pierwszy w grze pojedynczej po dziewięciu miesiącach przerwy. - Jestem wdzięczna organizatorom za "dziką kartę", która umożliwiła mi start tutaj. Przed Rolandem Garrosem chciałam wystąpić w jakimś turnieju, żeby się sprawdzić. Było to bardzo dobre przygotowanie do tego turnieju, spędziłam na korcie trzy, cztery godziny i jestem zadowolona - powiedziała Szarapowa, której podobało się w stolicy Polski. - Przyjazd tutaj był bardzo dobrym doświadczeniem - mówiła. Czy pojawi się w Warszawie za rok? - Trudno jest prognozować z takim wyprzedzeniem. Czasami nawet nie wiem, co będę robiła jutro, ale mam nadzieję, że tak się stanie - stwierdziła. Na co ją stać podczas drugiej w roku wielkoszlemowej imprezy? - Co do Rolanda Garrosa, to nie mam żadnych oczekiwań. Jestem w takim momencie, że nie powinnam na nic liczyć - powiedziała Rosjanka. Tak samo dotyczy powrotu do czołowej dziesiątki rankingu WTA. - Nie wyznaczyłam sobie jakiegoś terminu - mówiła była rakieta numer jeden. W dobry nastrój Szarapową wprawili rodzimi dziennikarze, którzy zadawali jej pytania po rosyjsku. - Nie zapomniałam tego języka. Ostatnio na Florydzie, gdzie mieszkam, odwiedziła mnie babcia, która co prawda więcej czasu spędzała z moją mamą, ale ja też miała okazję przypomnieć sobie ojczysy język - powiedziała raczej płynnym rosyjskim. Paweł Pieprzyca, Warszawa