- Miałem niewygodny, zmniejszający szanse skrajny tor, ale na szczęście liczą się nie tylko mięśnie, lecz także głowa i doświadczenie - cieszył się po zdobyciu tytułu. Po niezwykle wyrównanym wyścigu "skakał aż pod dach hangaru". Wcześniej 26-letni Twardowski tworzył znakomitą osadę z Adamem Wysockim. Na Węgrzech wywalczył z nim srebro na 200 metrów. - O żadnym naszym rozstaniu nie może być mowy - tłumaczył. - Po prostu w zasięgu pojawił się medal w jedynce i udało mi się wykorzystać szansę. Cały czas myślę o igrzyskach. Byłem już na nich piąty, czwarty, teraz marzę o podium. Oczywiście nie jest łatwo połączyć trening indywidualny i drużynowy, ale dzięki mojemu opiekunowi Andrzejowi Siemionowi (prowadził naszego poprzedniego mistrza świata w tej konkurencji, Piotra Markiewicza - dop. red.) jakoś mi to do tej pory wychodziło - dodaje. - Czy będzie wygrywającym wszystko "wodnym" Rogerem Federerem" Nie wiem. Na pewno posiada jednak ogromne atuty: jest młody, doskonale zorganizowany i ma świetnego szkoleniowca. Przed nim piękne perspektywy, w Pekinie może stać się wielki - twierdzi prezes PZKaj., Ryszard Seruga. BG