"Sezon 2019 był dla +Jankosa+ niemal idealny. Jego drużyna G2 Esports była najlepsza w Europie zarówno w sezonie wiosennym, jak i letnim, w którym wybrano go MVP. Wygrała również Mid-Season Invitational (drugie najważniejsze globalne zawody - red.). Do perfekcji zabrakło jedynie triumfu w mistrzostwach świata, w których zajęła drugie miejsce" - napisano w uzasadnieniu. 24-letni Jankowski profesjonalnie rywalizuje w grze League of Legends. To drugi, po strzelance Counter-Strike: Global Offensive, najpopularniejszy tytuł esportowy w Polsce. W LoL dwie pięcioosobowe drużyny walczą na polu bitwy próbując zniszczyć bazę przeciwnika. W LoL gra niemal od samego początku, czyli od 2010 roku. Po kilku latach rywalizacji w turniejach amatorskich i niższej rangi został dostrzeżony i zaproponowano mu profesjonalny kontrakt. "Początki nie były łatwe. Kiedy po trzech latach w technikum powiedziałem rodzinie, że chcę przerwać edukację i przejść na zawodowstwo, co wiązało się z wyjazdem do Niemiec, to mama była przeciwna, ale tata i siostra mnie wspierali. Wiedzieli, że gry to moja pasja" - powiedział Jankowski w jednym z opublikowanych przez siebie materiałów wideo. W LoL prym wiodą Azjaci. W rozgrywanych od 2011 roku corocznych mistrzostwach świata tylko inauguracyjną edycję wygrała mająca główną siedzibę w Londynie ekipa Fnatic. Jednak przed ostatnią edycją amerykańska stacja ESPN to właśnie Jankowskiego umieściła na pierwszym miejscu rankingu najlepszych graczy. Barw hiszpańskiego G2 Esports broni od 2018 roku, a ostatnio przedłużył kontrakt. To mniej więcej tak, jakby polski piłkarz był gwiazdą Realu Madryt lub Barcelony. "Oczywiście uwielbiam to, co robię, ale zawód profesjonalnego gracza wiąże się też z ogromnym stresem, przede wszystkim związanym z utrzymaniem posady. Jeśli drużyna znajdzie lepszego zawodnika, to nie będzie miała oporów, by po sezonie dokonać zmiany. Trzeba się też liczyć z opuszczeniem domu rodzinnego. Ja mieszkam teraz w Berlinie" - przyznał Jankowski, który na trzecim stopniu MŚ stanął w 2016 i 2018 roku. Zawodnicy zwykle żyją razem w wynajętym przez drużynę mieszkaniu. W nim znajduje się także specjalny pokój ze stanowiskami komputerowymi, w którym pod okiem trenera szkolą swoje umiejętności nawet po 10 godzin dziennie. W ostatnim rankingu najbardziej wartościowych firm esportowych "Forbesa" G2 Esports znalazło się na dziewiątym miejscu, wycenione na 165 mln dolarów. W grudniu zainwestować w drużynę i pomóc jej podbić amerykański rynek zdecydował się Joseph Tsai - biznesmen, który jest właścicielem m.in. występującej w koszykarskiej NBA ekipy Brooklyn Nets. W samych tylko ubiegłorocznych turniejach Jankowski zarobił blisko 180 tys. dolarów. Do tego dochodzi pensja wypłacana przez drużynę oraz kontrakty sponsorskie czy wpływy ze streamingu, czyli transmitowania w internecie swoich rozgrywek. Na służącej do tego platformie Twitch "Jankosa" śledzi blisko pół miliona osób, a na YouTube jego filmy mają łącznie prawie 38 mln odsłon. "Mam świadomość, że moja kariera jest już znacznie bliżej końca niż początku. Mając 24 lata jestem weteranem. Trudno powiedzieć, czy na profesjonalnej scenie utrzymam się dłużej niż dwa, trzy lata. Na tę chwilę po zakończeniu zawodowego grania planuję zostać pełnoetatowym streamerem" - zdradził. Młodych graczy marzących o profesjonalnej karierze Jankowski przestrzega przed zaniedbywaniem edukacji. Jego zdaniem walkę o grę w profesjonalnej lidze trzeba godzić z nauką i dopiero w momencie otrzymania kontraktu pomyśleć o jej przerwaniu. "Co prawda jest takie powiedzenie, że kto nie ryzykuje, ten nie ma, ale w praktyce wygląda to inaczej. Czasem kariera esportowa może się okazać bardzo krótka, a później coś trzeba robić. Jeśli do tego szybko wyda się zarobione pieniądze, to wyjdzie na to, że te kilka lat po prostu zostało zmarnowanych" - podkreślił. Wojciech Kruk-Pielesiak