Małysz, który bronił tytułu z Sapporo, uważa, że popsuł drugi skok, choć zwraca uwagę na warunki, które nie były równe dla wszystkich. - Pierwszy skok nie był zły, co mówili mi nawet trenerzy. Brakowało też trochę szczęścia. Ci zawodnicy, którzy skakali przede mną i za mną też nie potrafili się przebić. W drugim skoku wydawało mi się, że trochę spóźniłem odbicie. Zresztą prezes Tajner mówił mi na dole, że nie miałem szans daleko skoczyć. Wiaterek trochę spychał, co było widać po Kasai, czy ostatnim Harrim Olli. Tak jak mówiłem, rządzą przypadki, a wiatr odgrywa duże znaczenie - stwierdził. Nasz skoczek nie kryje słów uznania pod adresem Kamila Stocha, który sprawił polskim kibicom miłą niespodziankę, kończąc zawody na czwartym miejscu. - Brawo dla Kamila, który oddał naprawdę dwa fajne skoki. Potrafił też wykorzystać warunki, które miał trochę lepsze, ale trzeba umieć je wykorzystać i dobrze skoczyć - powiedział Małysz.