Czterokrotny mistrz świata myśli nie tylko o starcie rywalizacji w Pucharze Świata, który zaplanowano za tydzień w Kuusamo, ale przede wszystkim o igrzyskach w Vancouver w 2010 roku. "Mam tylko nadzieję, że wystarczy mi sił, motywacji, wytrzymałości i koncentracji. Jako starszemu zawodnikowi potrzeba mi też zróżnicowanej pracy treningowej, bo monotonia zniechęca" - podkreślił nasz najlepszy skoczek. "Chciałbym odejść kiedyś ze skoczni, będąc w szczytowej formie. Tak jak Jens Weissflog, mój idol, który w ostatnim roku startów wygrywał jeszcze konkursy Pucharu Świata. Kiedyś przyjdzie moment, by powiedzieć "dość". Oby nie przyszedł teraz, chociaż... czuję, że jestem wyeksploatowany, starszy, a czasem też i zmęczony. To poczucie wprawdzie nie narasta, ale z roku na rok wydaje się, że od zimy do zimy czas biegnie szybciej... Ale chęć skakania i optymizm pozostaje" - wyznał Małysz, który tłumaczy jasno dlaczego nie potrzebuje już wsparcia psychologa. "Jestem już dojrzały. Dziesięć lat temu, widząc na rozbiegu obok siebie Jensa Weissfloga, pytałem się sam siebie: "co ja tutaj robię?". Teraz sytuacja jest zupełnie inna" - dodał Adam Małysz.