Magdalena Mielnik nie tylko sama dzielnie startowała w zawodach triatlonowych, zdobywając wielokrotnie medale mistrzostw Polski, ale też sama organizowała imprezy sportowe i pomagała w promowaniu tej pięknej i wspaniałej dyscypliny. Gdy w czerwcu tego roku, podczas zawodów w Elblągu, na początku pierwszej konkurencji, jaką jest pływanie, na serce zmarł 42-letni triathlonista, Magdalena była jedną z nielicznych osób, które oczekiwały przerwania zawodów, wobec tej tragedii. W momencie, gdy organizatorzy zasłaniali się właściwym zabezpieczeniem, obecnością karetki na miejscu i fachową reanimacją ofiary, ona powiedziała: "Nie! Kończymy zabawę w sport, gdy obok życie traci człowiek". - Organizatorzy zobowiązują się zapewnić bezpieczeństwo, ale też godne poszanowanie praw człowieka. Jeżeli więc zawodnik umiera, a impreza dalej trwa, jakby nic się nie stało, to dla mnie jest to jednoznaczny znak, że organizatorzy nie szanują najważniejszej wartości jaką jest życie - protestowała Magdalena Mielnik w rozmowie z Polskim Radiem Olsztyn. Na tym Magdalena nie skończyła. Swymi odczuciami podzieliła się z kibicami na swym funpage’u. "Dla sportu, samorealizacji i gonitwy za tym, żeby wystartować w tym roku na Mistrzostwach Europy i Światowej Serii Mistrzostw Świata poświęciłam wszystko co miałam. Wydałam wszystkie pieniądze, zaniedbałam kontakty rodzinne, przyjaźnie, zaniedbałam siebie do tego stopnia, że skończyłam w szpitalu psychiatrycznym. Teraz z 20 zł w portfelu jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie. Dla naszego kolegi triathlonisty, który umarł w trakcie Garmin Iron Triathlon 2017 gonitwa za metą triathlonowych zawodów skończyła się śmiercią... Czy było warto poświęcić aż tyle, żeby dobiec do tej mety? Co na to jego rodzina? Już nigdy go nie odzyskają... Mi jest przykro, że ten świat tak zapier..., że zapominamy o tym co najważniejsze... czyli o nas i o życiu, które jest tu i teraz..." - napisała Magdalena Mielnik. Magdalena początkowo uprawiała pływanie, później kolarstwo, a dopiero jako 17-latka oddała się triathlonowi i w nim odnosiła największe sukcesy. W 2017 r. wyszła za mąż. Latem dopadły ją problemy zdrowotne. We wrześniu wróciła do treningów, pod okiem męża. Zapowiadała szykowanie formy na przyszłoroczne, wiosenne starty. 7 listopada zniweczyła je choroba, z którą przegrała 26-latka.Wychowanka Kormorana Olsztyn pozostanie w pamięci polskich triatlonistów. MB