Do pojedynku w wadze ciężkiej dojdzie w Prudential Center w Newark. - Mogę obiecać polskim kibicom, że po tej walce staną się kibicami Vinny'ego Maddalone - mówi rywal "Górala" w wywiadzie udzielonym stronie bokser.org. Marcin Filipowski: Może pan opowiedzieć trochę o swoich początkach w boksie? Kiedy zdecydował się pan na boks i dlaczego? Vinny Maddalone: - Był 1992 rok, miałem wówczas 18 lat.Byłem wówczas w koledżu postanowiłem wziąć udział w zawodach. To wtedy założyłem rękawice po raz pierwszy. Wygrałem te zawody i odtąd regularnie zacząłem odwiedzać salę treningową. Tak to się zaczęło. Jestem w boksie od 1992 roku do dziś. W 1997 i 1998 roku wygrywałem znany turniej o Złote Rękawice. Adamek dał panu szansę udziału w wielkim wydarzeniu, to dla pana z pewnością życiowa szansa. Jakie uczucia towarzyszą panu przed walką? - Przede wszystkim chciałbym podziękować Tomaszowi za tak wspaniałą ofertę. On jest mistrzem, postawił mnie przed życiową szansą. Dobrze wiem, jaka jest stawka tego pojedynku. Możliwe, że zwycięzca walki będzie walczył z jednym z braci Kliczko. Wiem, że ludzie mówią już o Adamku jako o kolejnym rywalu braci, ale ja zamierzam pobić go i walczyć później z Władimirem bądź Witalijem. Czy przed pojedynkiem jest pan na jakiejś specjalnej diecie? Co spożywa pan na co dzień? - Staram się spożywać jak najwięcej białek, w końcu to waga ciężka. Kurczak, ryba, indyk i żadnego alkoholu podczas przygotowań. Dobrze się odżywiam, staram się wysypiać - o to właśnie chodzi. Walka zawsze pokaże, jak dany zawodnik się do niej przygotowywał. W ciągu ostatnich 15 tygodni robiłem wszystko, aby być w pełni gotowy. Jest pan zatem gotowy nie na 100, ale na 110 procent? - Powiedziałbym nawet, że na 150 procent. Mogę obiecać polskim kibicom, że po tej walce staną się kibicami Vinny'ego Maddalone. W ringu pokażę to, czego oczekują.