Był to najlepszy w historii Ligi Światowej występ polskich siatkarzy. Jednak zostanie on zapamiętany bardziej jako zmarnowana szansa niż rzeczywisty sukces. Półfinałowe, przegrane spotkanie z Serbią i Czarnogórą przy prowadzeniu 2:0 i 22:18 było długo analizowane w nocy z soboty na niedzielę przez kibiców, trenerów i działaczy, którzy dość licznie przybyli do Belgradu oraz ma szansę stać się na jakiś czas synonimem niewykorzystanych możliwości, łatwego roztrwonienia ciężko zapracowanego dorobku. "Jak nasi przeciwnicy są cieniasami, to należy ich dobić szybkim 3:0, a nie bawić się. Trzeba to zrobić przede wszystkim przez szacunek dla samego siebie" - jeden ze starszych trenerów przypomniał słowa słynnego polskiego szkoleniowca Zygmunta Krausa sprzed blisko pół wieku i jak się okazuje stare mądrości należy od czasu do czasu powtarzać. "Zamiast na mecz przeznaczyć, według siatkarskiego powiedzenia, godzinę z prysznicem, męczyliśmy się ponad dwie i z tej męki pozostał tylko duży kac" - mówił starszy trener, dodając, że straciliśmy na tej porażce "finansowo, sportowo, prestiżowo i psychologicznie." W niedzielę trener Raul Lozano desygnował do gry taki sam wyjściowy skład jak w sobotnim meczu z Serbią i Czarnogórą. Początek pierwszego seta był bardzo wyrównany. Walka toczyła się punkt za punkt do stanu 6:6. W tym fragmencie w polskim zespole wyróżniał się w ataku Mariusz Wlazły. Rozgrywający polskiego zespołu Paweł Zagumny jak tylko miał możliwość (dobre przyjęcie) starał się wykorzystywać naszych środkowych - Arkadiusza Gołasia i Łukasza Kadziewicza. Na pierwszą przerwę techniczną schodziliśmy jednak z dwupunktowym prowadzeniem, a to za sprawą dobrej gry blokiem biało-czerwonych. Po przerwie Kubańczycy, którzy sprawiali naszym zawodnikom sporo kłopotów zagrywką, odrobili straty (9:9). Później znów dał o sobie znać polski blok (efektownie zatrzymany Raidel Poey Romero) oraz dobra gra w obronie i znów prowadziliśmy dwoma punktami (16:14). Kubańczycy mozolnie odrabiali straty doprowadzając do remisu 17:17. Po dwóch prostych błędach w naszym wykonaniu (przejście Zagumnego i atak w siatkę Piotra Gruszki), to rywale prowadzili 19:17. Przewagi nie oddali już do końca inauguracyjnej partii. Pierwszego setbola (24:22) Polacy obronili (atak Gruszki w narożnik boiska z lewego skrzydła), ale kolejna akcja była już skuteczna w wykonaniu Kubańczyków. Druga partia rozpoczęła się znakomicie dla biało-czerwonych. Polacy narzucili rywalom swój styl gry i na efekty nie trzeba było długo czekać. Prowadziliśmy 4:2, 6:2, 8:5 (znów dobrze funkcjonował polski blok). Później Polacy utrzymywali wypracowaną przewagę. Druga przerwa techniczna odbyła się przy prowadzeniu Polaków 16:14. Niestety rywalom udało się wyrównać (17:17) i to dzięki naszym błędom (złe dogranie do Zagumnego, który dotyka siatki, natomiast Wlazły posyła piłkę z lewego skrzydła w aut). Na szczęście biało-czerwoni szybko zareagowali (skutecznie kontrataki zakończyli Sebastian Świderski i Gruszka). W końcówce błędy zaczęli popełniać przeciwnicy i zrobiło się 22:19. Trener García G. Roberto poprosił o przerwę i przyniosło to skutek. Kubańczycy dwukrotnie zatrzymali Świderskiego zmniejszając przewagę naszego zespołu do jednego punktu (22:23). Tym razem o czas poprosił opiekun biało-czerwonych. Po powrocie na boisko Zagumny wystawił piłkę Arkadiuszowi Gołasiowi. Atak polskiego środkowego z "krótkiej" Kubańczycy wprawdzie wybronili, ale Bell uderzył w siatkę i mieliśmy setbola (24:22). W kolejnej akcji błąd popełnili Kubańczycy (Pimienta przeszkadzał w rozegraniu Zagumnemu) i drugi set zakończył się zwycięstwem Polaków 25:22. Wydawało się, że po wygraniu drugiej odsłony, Polacy złapali właściwy rytm. Jednak trzeci set rozpoczął się dla nas fatalnie. Kubańczycy prowadzili już 0:4 i dopiero wtedy Polacy zdobyli pierwszy punkt (Grzegorz Szymański, który zastąpił Wlazłego). Kiedy w polu zagrywki stanął Świderski (4:7) zdobyliśmy pięć punktów z rzędu. Zaskoczeni taki obrotem sprawy Kubańczycy zaczęli popełniać sporo prostych błędów, natomiast nasi siatkarze potrafili to wykorzystać. Przewaga Polaków rosła 9:7, 11:8, 16:12.Druga przerwa techniczna lepiej wpłynęła na Kubańczyków, którzy po powrocie na parkiet zdobyli cztery punkty (16:16). W kolejnych akcjach wyszedł brak doświadczenia kubańskiego zespołu. Tym razem po ich serii prostych błędów polscy siatkarze zyskali trzy "oczka". Polacy roztrwonili przewagę i mieliśmy nerwową końcówkę. Przy stanie 25:24 dla Polski Dawid Murek przypomniał sobie, że potrafi mocno zagrywać i as serwisowy w jego wykonaniu zakończył trzecią partię. W czwartym secie walka punkt za punkt trwała do stanu 9:8 dla Polski. wtedy w polu zagrywki stanął Juantorena, który posyłał na naszą stronę potężne bomby. Biało-czerwoni mieli ogromne kłopoty z przyjęciem serwisu Kubańczyka. Zagumny był zmuszony do uproszczenia gry. Na to tylko czekał kubański blok i po kilku akcjach zrobiło się 13:9 dla rywali. Kubańczycy w dalszym ciągu mocno ryzykowali na zagrywce i opłaciło im się to. Ich z przewaga urosła do pięciu punktów (19:12). Pierwszą piłkę setową Kubańczycy mieli przy stanie 24:18. As serwisowy w wykonaniu Camejo zakończył tego seta. Tie break (trzeci w tym turnieju wykonaniu Polaków) świetnie zaczął Szymański. Najpierw skutecznie zaatakował z prawego skrzydła, a chwilę później zdobył drugi punkt dla Polski zagrywką. Jednak na prowadzenie wyszli Kubańczycy 4:2, a to głównie za sprawą potężnych serwisów Juantoreny. Raul Lozano poprosił o przerwę. Serię Juantoreny przerwał Szymański skutecznym atakiem (3:4). Po autowym ataku Gruszki rywale prowadzili już 8:5. Bell zepsuł serwis, a nadzieję odżyły po pojedynczym bloku Szymańskiego (7:8). Bardzo dobrze prezentował się Szymański. To właśnie po jego ataku doprowadziliśmy do remisu 9:9. Niestety znów dał o sobie znać Juantorena. Najpierw w ataku, a później potężną zagrywką wyprowadził swój zespół na prowadzenie 13:10. Sprytna kiwka Zagumnego z drugiej piłki i było 11:13. Kolejny punkt podarowali nam rywale atakując w aut, a dzięki blokowi Zagumnego doprowadziliśmy do remisu 13:13. Atak Aldazabala i pierwszą piłkę setową mieli rywale. Seta i cały mecz zakończył skuteczny blok Kubańczyków na Szymańskim. Polska - Kuba 2:3 (23:25, 25:22, 26:24, 18:25, 13:15) Polska: Zagumny, Wlazły, Gołaś (10 pkt), Kadziewicz, Gruszka (22), Świderski (10), Ignaczak (libero) oraz Winiarski, Szymański (14), Murek, Grzyb Kuba: Diaz, Poey, Pimienta (15), Juantorena (15), Bell (21), Dominico, Mendez (libero) oraz Camejo, Garcia, Aldazabal Sędziowali: Pini Sharif (Izrael) i Umit Sokullu (Turcja). Widzów 4 150.