"Biało-czerwoni" przed swoim ostatnim meczem w fazie grupowej LŚ mieli jeszcze matematyczne szanse na wyprzedzenie w tabeli Serbów i awans do turnieju finałowego LŚ. Trzeba było jednak wysoko pokonać siatkarzy z "Kraju Kwitnącej Wiśni". Już pierwszy set pozbawił nas złudzeń. Podobnie jak w sobotę, nasi zawodnicy inauguracyjną partię rozpoczęli ospale. Po pierwszej przerwie technicznej mocną i skuteczną zagrywką Takahiro Yamamoto wyprowadził swój zespół na prowadzenie 16:11. Pościg Polaków okazał się nieco spóźniony, choć po asie serwisowy Łukasz Kadziewicz zmniejszył straty do dwóch punktów (20:22). Azjaci jednak kontrolowali końcówkę tej partii. Kolejne dwa sety to zdecydowanie lepsza gra naszych zawodników. Drugi set to popis Pawła Zagumnego. Polski rozgrywający często gubił japoński blok, a Mariusz Wlazły, Michał Winiarski czy Sebastian Świderski wbijali "gwoździe" w parkiet. Polacy prowadzili 20:12, a przewaga mogła by być bardziej okazała, gdyby nie zbyt duża ilość zepsutych zagrywek przez polskich zawodników. Widać było, że z naszych siatkarzy zeszło napięcie, a na twarzach częściej gościły uśmiechy niż grymasy. Zawodnicy pozwolili sobie nawet na niekonwencjonalne okazywanie radości po udanych akcjach, robiąc na parkiecie "fikołki". Nie do końca spodobało się to arbitrowi, który poprosił Świderskiego, aby jego koledzy cieszyli się w bardziej "tradycyjny" sposób. Wydawało się, że czwarta odsłona będzie ostatnią w tym meczu i powtórzy się wynik z sobotniej konfrontacji (3:1). Japończycy pokazali jednak, że są zespołem groźnym i, żeby ich pokonać trzeba włożyć maksimum wysiłku. Czwarty set padł łupem rywali (25:23) i o końcowym wyniku rozstrzygnął tie break w którym kibice przeżywali prawdziwy dreszczowiec. Choć "biało-czerwoni" prowadzili już 8:4, to po zmianie stron boiska całkowicie oddali inicjatywę. Od stanu 8:8 trwała walka punkt za punkt. Polacy potrzebowali aż osiem piłek meczowych by skończyć spotkanie. Przy stanie 21:20 skrzydłowy Japonii Ryuji Naohiro uderzył w aut i blisko sześć tysięcy kibiców w "Arenie" mogło odetchnąć. Polacy zajęli drugie miejsce w grupie, ustępując Serbii stosunkiem małych punktów. W turnieju finałowym w Moskwie mogą zagrać tylko dzięki "dzikiej" karcie, którą Światowa Federacja Siatkówki przyzna jednej z drużyn w poniedziałek przed południem. Nasi siatkarze mają szansę ją otrzymać za wspaniałą organizację i atmosferę na meczach LŚ. Kibice do siedziby FIVB przesłali blisko... milion maili z prośbą o przyznanie Polsce "dzikiej" karty. Polska - Japonia 3:2 (22:25, 25:18, 25:19, 23:25, 22:20). Polska: Zagumny, Kadziewicz, Grzyb, Świderski, Winiarski, Wlazły, Ignaczak (libero), Żygadło, Szymański, Murek, Pliński. Japonia: Abe, Saito, Yamamura, Yamamoto, Ishijima, Koshikawa, Tanabe (libero) oraz Chiba, Kurihara, Naohiro, Onoue. Zobacz wyniki i tabele poszczególnych grup LŚ