Waldemar Wspaniały to człowiek nie o dwóch, a o trzech twarzach. Natomiast czwórka czołowych siatkarzy opuściła mecz z Belgią z powodu wyjazdu na wakacje, a nie kontuzji - powiedział nam Raul Lozano w I części wywiadu, jaki przeprowadził z nim Roman Kołtoń. Dzisiaj II i ostatnia część wywiadu. INTERIA.PL: Na szczęście mamy mundial w siatkówce w 2014 roku. Raul Lozano: - Tak, to wspaniała sprawa. Powiem szczerze: mistrzostw świata w piłce nożnej Polska nie jest w stanie zorganizować w ciągu najbliższych dziesięcioleci. Może nawet stu lat... - Może i stu. Wielkim wydarzeniem byłyby igrzyska olimpijskie w Warszawie. Ale proszę sobie samemu odpowiedzieć na pytanie, czy jest to możliwe w jakiejś zakładanej perspektywie. Tym samym chwała, że do Polski trafia mundial siatkarski. To doprawdy jest gigantyczne wydarzenie. Może pchnąć na nowe tory polską siatkówkę. W moim przekonaniu Igrzyska Olimpijskie w Barcelonie, w 1992 roku, w niesłychanym stopniu przyczyniły się do rozwoju całego sportu w Hiszpanii. Zbudowały koniunkturę na sport, która trwa do dziś. Polska siatkówka też ma szansę na coś niesamowitego, ale jak patrzę na to, co mnie spotkało w waszym kraju, to nie jestem pewny... Ludzie są pełni frazesów. Ot, takich, że miałem wielkie wsparcie ze strony związku. To rzeczywiście frazes... - Nie chcę się znęcać, ale dam jeden przykład. Za pijaństwo wykluczyłem trzech siatkarzy. A związek w oficjalnym komunikacie pisze, że "informuje o decyzji selekcjonera, który odpowiada za dyscyplinę w kadrze". Zamiast dać pełne wsparcie, to jeszcze się dystansują... Nic to, czekają mnie nowe wyzwania. Będę wam kibicował - ze względu na zawodników i wspaniałych kibiców. Ale na pewno nie ze względu na ludzi w związku siatkarskim. Pewnie teraz związek zatrudni szkoleniowca z wielkim nazwiskiem. - Tego bym sobie życzył. Czytam w gazetach o Rezende i śmiać mi się chce. Ciekaw jestem, kto tak podpuszcza dziennikarzy. Nie ma możliwości, aby Rezende pracował z biało-czerwonymi? Czytałem o tym w polskich gazetach już wiele razy... - Ależ skąd! Nawet za wielkie pieniądze? - Jak wielkie? Rezende nie ma ceny. Dlaczego miałby przyjść do Polski? To tak jakby Wisła Kraków chciała zatrudnić Ronaldinho. Ronaldinho nie ma potrzeby grać w Polsce, ale nawet nie pójdzie za wielką kasę do Rosji. Może się poruszać w trójkącie Hiszpania - Włochy - Anglia. To są najsilniejsze ligi. Tam są pieniądze i popularność. A Rezende to Brazylia. Nawet gdyby przestał pracować z reprezentacją, to myśli pan, że będzie gdzieś jeździł na siłę? W Brazylii jest hołubiony, prowadzi wykłady, pisze książki - tam toczy się całe jego życie. A zresztą wystarczy zapytać Bernardo, proszę, tu są jego telefony (Lozano sięga po komórkę - w książce kontaktów jest i numer telefonu komórkowego Brazylijczyka i jego telefon domowy). Chcecie, to zadzwońcie. Czy myślicie, że ktokolwiek z polskiego związku kontaktował się z Rezende? Jeśli PZPS zatrudniłby Brazylijczyka, to pierwszy przyklasnąłbym tej decyzji. Ale problemem jest, że to nie będzie Rezende ani inni trener z najwyższej półki... A 2009 rok to znowu czas kolejnych wyzwań - Liga Światowa, eliminacje Mundialu 2010, w moim przekonaniu najważniejsze, i w końcu we wrześniu mistrzostwa Europy. Presja oczekiwań w Polsce jest niesłychana. Nikt sobie nie wyobraża, że coś można potraktować instrumentalnie, jako etap budowy czy doskonalenia drużyny - że trzeba budować hierarchię celów. Powtarzam, że najważniejsza jest kwalifikacja na mundial. W dodatku należałoby wyznaczyć perspektywę aż do 2014 roku - także dla kobiet. To wszystko było w raporcie, który przygotowałem, a którego nawet nie zdążyłem wyjąć z aktówki... Rozmawiał: Roman Kołtoń