- Chciałem się mocno odepchnąć, by ruszyć dynamicznie, ale zahaczyłem butem o belkę startową i narta pociągnęła mnie do przodu, nie zdążyłem się złapać belki i poleciałem w dół. To był moment, w jednej chwili zjeżdżałem po zeskoku, szorując kombinezonem po śniegu. Straszne! - powiedział Loitzl w rozmowie z "Dziennikiem Polskim", Austriak doznał lekkich obrażeń (obtarty łokieć), ale wrócił na skocznię i oddał poprawny skok. Po zakończeniu konkursu przyznał, że nie słyszał wcześniej o takim wyczynie.- Chyba przeszedłem w ten sposób do pucharowej historii. Trochę mi z tego powodu głupio, ale co zrobić - dodał Loitzl.