Po raz pierwszy w historii płockiego klubu piłkarze ręczni SPR Wisła Płock awansowali do Top 16 Ligi Mistrzów. W 1/8 finału prestiżowych rozgrywek wylosowali THW Kiel, wicemistrza Niemiec, drużynę, która w tym sezonie nie oddała punktu w Bundeslidze. Zgodnie z przewidywaniami, płocczanie schodzili z parkietu pokonani. Jednak przez większą część 1. połowy prowadzili, w 12. min. 7:4, w 18. min. wprawdzie przegrywali 7:9, ale w 22. min. był jeszcze remis 10:10. Ogromna w tym zasługa bramkarza Marcina Wicharego. Goście przyjechali do Płocka w mocno osłabionym składzie, tylko z 10 zawodnikami z pola. Gwiazda zespołu Thierry Omeyer bronił tylko kilka minut i nie bardzo potrafił poradzić sobie z kąśliwymi rzutami Christiana Spanne'a. Druga połowa była fatalna w wykonaniu gospodarzy. Taką ilość błędów trudno nawet usprawiedliwiać klasą rywali. W bramce znakomicie spisywał się Andreas Palicka, ale płocczanie nawet nie zmuszali go do zbyt wielkiego wysiłku. Rzucali niecelnie, gubili piłkę, nie trafiali z kontry, nie potrafili zatrzymać rywali. Klasą dla siebie był Filip Jicha i Dominik Klein, którzy pokazali płocczanom, jak wykorzystuje się sytuacje z kontry. Gdyby nie wysiłki Marcina Wicharego, wynik mógłby być jeszcze bardziej niekorzystny dla mistrza Polski. Powiedzieli po meczu: Alfred Gislason, trener THW Kiel: "Jestem zadowolony z wyniku końcowego, ale pierwsza połowa w wykonaniu moich piłkarzy nie była najlepsza. Szczęśliwie wyszliśmy na prowadzenie pod jej koniec. Najwięcej problemów w zespole Wisły sprawiał Marcin Wichary, zresztą w obronie też nie zagraliśmy tak, jakbym sobie życzył. W drugiej połowie mieliśmy udany początek i mogliśmy spokojnie grać do końca". Lars Walther, trener Wisły: "Przez pierwsze 15-20 min. wykonywaliśmy założenia w 100 proc., spodziewaliśmy się takiego stylu gry rywali i potrafiliśmy sobie z nimi radzić. Problemy zaczęły się, gdy zmienili obronę na 6-0, na dodatek świetnie interweniował Andreas Palicka. Wisła miała wiele problemów ze zdobywaniem bramek z dystansu i to była zasadnicza różnica między obydwoma zespołami, bo oni rzucali gole z każdej pozycji. Różnica 12 bramek była za wysoka, spodziewaliśmy się 7-8 bramkowej przegranej". Andrej Miszczyński, prezes SPR Wisła Płock: "Niestety różnica w kalibrze dział obu drużyn była zbyt duża. Nam zabrakło przede wszystkim zawodników rzucających z dystansu, bo takich po prostu nie mamy. Najważniejsze, że mecze z tak wymagającymi rywalami pokazują nam, że obraliśmy dobrą drogę, by w przyszłości równać do najlepszych". Prezydent Płocka Andrzej Nowakowski: "Dziękuję zawodnikom za walkę. Przez ostatnie miesiące, od zdobycia tytułu mistrza Polski, mieliśmy okazję świętować aż do 15 minuty tego spotkania. Wydawało się, że ten sen będzie trwał, ale rywale sprowadzili nas na ziemię. Dobrze, że zrobiła to najlepsza drużyna na świecie. Jestem pewien, że Wisła powalczy w Kiel, by wymiar kary w dwumeczu był mniejszy". Orlen Wisła Płock - THW Kiel 24:36 (12:14) Orlen Wisła: Marcin Wichary, Bartosz Dudek - Zbigniew Kwiatkowski, Nikola Eklemovic 2, Christian Spanne 6, Adam Wiśniewski 5, Michał Kubisztal, Bostjan Kavas 4, Luka Dobelsek 3, Adam Twardo, Michał Zołoteńko, Muhamed Toromanovic 4, Kamil Syprzak. THW Kiel: Thierry Omeyer, Andreas Palicka - Kim Andersson 5, Henrik Lundstrom, Christian Sprenger 5, Marcus Ahlm 6, Christian Zeitz 2, Aron Palmersson 3, Daniel Narcisse 1, Momir Ilic 3, Dominik Klein 5, Filip Jicha 6 Kary: Orlen Wisła - 6, THW Kiel - 2 min. Sędziowali: Bogdan Nicolae Stark i Romeo Mihai Stefan z Rumunii. Widzów: ok. 5 tys.