Konrad Piasecki: Panie ministrze, że kroniki sportowe coraz bardziej przypominają kroniki kryminalne, to zacznę od pytania. Wpadł już ktoś dzisiaj? Ktoś został aresztowany? Mirosław Drzewiecki: Przed wyjściem do radia sprawdzałem Internet i niczego nie wyczytałem. Żadnych specjalnych informacji od ministra sprawiedliwości pan nie ma? - Ale dzień się dopiero zaczął. Więc wszystko przed nami? Bo pan wie, że po tych aresztowaniach ostatnich, po Dariuszu Wdowczyku, po Andrzeju Woźniaku przyjdą następni? - Logika taka jest, że jeżeli już jest tyle osób zatrzymanych, to gdzieś tam kolejna osoba dokłada do tego pakietu kolejne osoby. Logika, ale też i wiedza. Pan wie, że będą następne zatrzymania. - Bardzo mnie to martwi i uważam, że to jest tylko dowód na to, że sytuacja w polskiej piłce nożnej jest tak dramatyczna, że dzisiaj wymaga nadzwyczajnych kuracji. I rzeczywiście 30 kolejnych osób trafi za kratki? - To trzeba pytać prokuraturę, bo oni najlepiej wiedzą. Może się okazać, że to nie koniec całej tej sprawy. To co już dzisiaj mamy - te 118 czy 119 osób, świadczy o tym, że ten proceder, który odbywał się w polskiej piłce nie dotyczył wcale tylko ekstraklasy. Dotyczył pierwszej ligi, drugiej, trzeciej. Skala świadczy o tym, że to był powszechny proceder w całej piłce nożnej. Skala i też to, że coraz bardziej znane osoby wpadają. W środowisku piłkarskim mówi się, że teraz to już będą takie nazwiska, które każdy Polak zna. - Tym bardziej przykre. W sporcie jest tak, że największą zbrodnią dla sportu jest doping i korupcja, ale korupcja w sposób szczególny. Jak chodzimy jako kibice na mecze, emocjonujemy się, uważamy, że trzeba dopingować swoich i wierzymy, że to jest czyste a okazuje się, że to jest teatr, gdzie scenariusz został napisany przez aktorów, którzy wiedzą jak to się skończy, tylko z nas robią balony - to jest to dramatyczne. - I pan też wie, że następne osoby, które będą aresztowane zszokują nas wszystkich? Wie pan? - Mnie szokuje to wszystko, co się dzieje. Wczorajsze nazwisko Andrzeja Woźniaka, bardzo dobrego bramkarza; wcześniejsze Wdowczyka to jest szokujące. 53 razy reprezentant Polski, człowiek, który mnie zawiódł podwójnie, bo nie zrozumiał, co się wydarzyło w jego życiu, jakie są konsekwencje tego, czego się dopuścił parę lata temu. Spokojnie usiadł na ławce rezerwowych i prowadził drużynę. Uważam, że to jest moment, który przelał czarę goryczy. Ale co można zrobić? Czy ma pana poczucie, że PZPN dobrze radzi sobie dzisiaj z korupcją? - Źle sobie radzi i PZPN to przyznaje. Wdowczyk wychodzi z aresztu, siada na trybunie trenerskiej a PZPN mówi "My w weekendy nie pracujemy". - To prawda, ale wcale wydział dyscypliny nie musiał tego robić, tylko mógł to zrobić ten zespół trenerów, który daje licencje i tam zawiesić Wdowczyka, który jest trenerem a nie zawodnikiem czy działaczem klubowym. Nie mam żadnych wątpliwości dzisiaj, że to jaką minister Ćwiąkalski w uzgodnieniu z prokuratorem krajowym podjął decyzję, że wszyscy następni, którzy będą wychodzili z prokuratury z postawionymi zarzutami - prokuratura wykorzysta środek zabezpieczający, jakim jest zawieszenie w czynnościach i będzie taki środek ogłaszała. My nie możemy czekać czy klub zareaguje, czy PZPN zareaguje, bo jest np. weekend. I wszyscy następni zatrzymani będą poddawani takiej właśnie procedurze odsunięcia? - Tak jest. Ma pan poczucie, że z takimi władzami PZPN, jakie są dziś, PZPN poradzi sobie z korupcją? - Mówię to od dłuższego czasu - ten pomysł ministra sportu, by przewietrzyć wszystkie związki sportowe w Polsce, polegający na kadencyjności, by uciec od starych klik, które są w sporcie jest jedną z metod. Natomiast dziś widać, że PZPN robi ruchy, które niewiele przynoszą. Było kiedyś takie wezwanie do piłkarzy, klubów, działaczy, trenerów, że ci wszyscy, którzy się przyznają będą inaczej traktowani - nikt się nie przyznał. Dlaczego? Bo każdy uważał, że jego nie złapią. W związku z tym, wszystko, co się dzieje, to jest działanie prokuratury i wymiaru sprawiedliwości. Tak naprawdę po stronie tych organów leży jakaś skuteczna walka z korupcją, a nie PZPN. Wezwie pan władze PZPN-u do tego, żeby odeszły? - Wzywam już od długiego czasu. Uważam, że zmiany są bardzo potrzebne. W PZPN muszą być nowe twarze, nowi ludzie. Poczynając od góry? - Oczywiście. To powinno się stać szybko? - Mądrze i szybko. Trzeba pamiętać, że jest Euro 2012. Trzeba zrobić to w takim porządku, żeby nie zachwiało kondycją i szansami Polski na Euro. Ja uważam, że włącznie z prezesem Listkiewiczem, z którym wielokrotnie na ten temat rozmawiałem - powoli wszyscy rozumieją, że ten układ nie obroni się i będzie musiał odejść. W Polsce Polacy już nie wierzą, że ta grupa, która dzisiaj zarządza w PZPN, jest w stanie oczyścić polską piłkę nożną. Ja jako kibic, ale i jako minister sportu czekam, żeby przy sterach Polskiego Związku Piłki Nożnej pojawiły się nowe twarze, ludzi do których Polacy mają zaufanie. Ma pan pomysły na nowe twarze? - Chodzą mi po głowie. Uważam, że to muszą być ludzie kalibru, do którego Polacy mają zaufanie. Czyli? - Czyli ktoś, kto ma przeszłość taką, która budzi nadzieje na przyszłość, że to co będzie robił w PZPN... Nazwisko? Choć jedno nazwisko panie ministrze. - Może być sto nazwisk. Pan ma pomysł dożywotniej dyskwalifikacji wszystkich zaangażowanych w korupcję - a co z klubami? - Dzisiaj stoimy przed faktem, że jeżeli korupcja dotyczyła całej piłki - pierwszej, drugiej, trzeciej, czwartej ligi - tylko stawki się różniły, to w ten sposób, jak dzisiaj to robimy, dojdziemy do nikąd, bo tak naprawdę odpowiedzialność musi być wyegzekwowana od początku do końca od gości, którzy mają brudne łapy i którzy to robili. Czyli krótko mówiąc oni mają odpowiadać. Ale trzeba zrobić gdzieś godzinę zero i powiedzieć: "Panowie, od dzisiaj każdy, kto jest zamieszany w taką aferę do końca swojego życia nie wejdzie do sportu. Nie będzie ani działaczem sportu, ani trenerem, ani zawodnikiem. Takich ludzi sport nie będzie tolerował". A kluby? - Też musi być opcja zerowa. Bo inaczej to jest droga do nikąd. Ja nie chcę sugerować. Uważam, że to jest na krótką rozmowę. Liczę na świat ludzi sportu, dziennikarzy, którzy mają zawsze tysiąc pomysłów. Trzeba usiąść i wymyślić patent, jak odciąć się od ogona.