- Nie chodzi nam tylko o to, by tak po prostu wyrzucić kogoś na bruk. Mamy bowiem w planach wzmocnienia na poszczególne pozycje i dla niektórych graczy może zwyczajnie zabraknąć miejsca - tłumaczy Michniewicz na łamach "Przeglądu Sportowego". - Kadra nie może być zbyt duża, bo budżet klubu mógłby tego nie wytrzymać - dodał szkoleniowiec. Łukasz Madej, Rafał Lasocki, Adam Majewski, Paweł Wojtala, Paweł Kaczorowski, Zbigniew Zakrzewski, Dariusz Stachowiak to piłkarze, którzy znaleźli się na liście przygotowanej przez Michniewicza. Madejowi za pół roku kończy się kontrakt z Lechem i to jest ostatnia chwila, kiedy poznański klub może na jego sprzedaży zarobić. - Wojtalę i Majewskiego zatrudniliśmy latem, gdy chcieliśmy wzmocnić zespół przed europejskimi pucharami. Zależało nam bowiem na awansie do fazy grupowej Pucharu UEFA, a to by przyniosło określone korzyści finansowe. Byliśmy przekonani, że to będzie dobry ruch. Paweł przecież ma ze sobą występy w czołowych klubach Bundesligi, a Adam kiedyś poprowadził Lecha do pucharów. Okazało się jednak, że odpadliśmy szybko, a obaj nie prezentowali się tak dobrze, jak zakładaliśmy. Dlatego teraz trzeba rozwiązać ich problem - stwierdził prezes Lecha, Radosław Majchrzak. - Usłyszałem wreszcie oficjalnie to, o czym do tej pory wiedziałem tylko z doniesień prasowych. Myślę, że więcej będzie wiadomo na początku roku, gdy wrócimy z urlopów. Ja mam wciąż ważny kontrakt i chce go wypełnić. I to właściwie wszystko na ten temat - powiedział Wojtala. Kaczorowski liczy, że znajdzie się pozytywne rozwiązanie sprawy. - A jeśli nie, to będę musiał poszukać sobie nowego klubu. Nic innego mi nie pozostanie, chciałbym jednak zagrać jeszcze w Lechu - podkreślił Kaczorowski.