W niedzielę z igrzysk wyeliminowana została także Natalia Partyka, która uległa 2:4 Holenderce Jie Lie. Odpadł także uczestnik turnieju mężczyzn Wang Zeng Yi. Polska została więc bez szans na medal w zawodach indywidualnych w tej dyscyplinie. Drużynowo wystąpią jeszcze kobiety. - Chinki i Japonki, to dwie nacje, z którymi wyjątkowo źle gra się "Małej" - przyznał trener Li Qian Zbigniew Nęcek. Jego podopieczna odpadła w 1/8 finału olimpijskiego turnieju tenisistek stołowych w Londynie, przegrywając z Japonką Kasumi Ishikawą 1:4.- Chinki są poza zasięgiem, ale Japonki trzeba "napocząć", wygrać jeden-dwa mecze i wtedy można uwierzyć w regularne zwycięstwa nad nimi. Bo przecież Li Qian pokonywała już inne azjatyckie zawodniczki Singapurki, Koreanki - powiedział Nęcek, szkoleniowiec KTS Zamek Tarnobrzeg, a w kadrze asystent Michała Dziubańskiego.Mistrzyni Polski, która w poniedziałek obchodziła 26. urodziny, świetnie rozpoczęła spotkanie, bowiem prowadziła 4:1 i 8:7. Końcówka należała jednak do siedem lat młodszej rywalki, wicemistrzyni świata juniorek z 2010 roku. W igrzyskach, mimo juniorskiego wieku, Ishikawa rozstawiona była z numerem cztery.- Kluczowe były partie pierwsza i zwłaszcza fatalna czwarta. "Mała" w kilku strategicznych momentach była niepewna przy stole. Włączało się w jej podświadomości to, że tak trudno rywalizuje jej się z Japonkami" - mówił trener.Po dwóch przegranych setach, w trzecim Ishikawa objęła prowadzenia 3:1 i Nęcek zdecydował się wziąć czas. Przerwa nie pomogła, zrobiło się już 1:5, ale wtedy Li Qian przypomniała sobie potyczkę z Niemką Wu Jiaduo sprzed trzech lat. Przy 8:10 obroniła dwa setbole na swoim serwisie, a następnie dwukrotnie przełamała przeciwniczkę.- Z Wu też jej nie szło, ale wtedy grała zachowawczo. Dlatego przywołałem tamtą konfrontację i trochę udało się odwrócić losy meczu - stwierdził Nęcek.Decydująca była czwarta odsłona, w której Li Qian nie wykorzystała dwóch setboli. I zamiast wyrównać, zrobiło się 1:3 w pojedynku. Piąty set był formalnością, Kishikawa natchniona zbliżającym się awansem do ósemki nie dała reprezentance Polski żadnych szans.Co ciekawe, znacznie bliżej pokonania tej Azjatki była Natalia Partyka w tegorocznych drużynowych mistrzostwach świata w Dortmundzie. Uległa Kishikawie tylko 2:3.- Miejsce 9-16 na igrzyskach też jest dobre, choć pewnie jeszcze długo będziemy przeżywali ten wynik. Ćwierćfinał byłby kapitalnym sukcesem. Japonka jest wielką zawodniczką, w ogóle one, poza Fukuharą, świetnie spisują się przeciwko defensorkom - ocenił były szkoleniowiec ekipy narodowej.Wcześniej z zawodami olimpijskimi pożegnali się inni singliści: Partyka (1/16 finału) i Wang Zeng Yi (1/32). Polskie pingpongistki - Li Qian, Partyka i Katarzyna Grzybowska (rezerwową jest Kinga Stefańska) - walczyć będą jeszcze w turnieju drużynowym. O "ósemkę" podopieczne Dziubańskiego zmierzą się z mistrzem (2010) i wicemistrzem świata (2012) Singapurem.Z Londynu Radosław Gielo