Urodzony 18 maja 1979 roku w Legnicy, Mariusz Lewandowski, swoje pierwsze kroki z piłką stawiał w Zagłebiu Lubin. Po 4 lata gry w tym klubie przeniósł się do Groclinu Dyskobolii Grozisk Wielkopolski. Na pierwszoligowych polskich boiskach rozegrał dotychczas 76 spotkań, w których strzelił dwie bramki ale w ojczyźnie swoją grą furory nie zrobił, nierzadko był krytykowany i wyśmiewany. Dlatego też kiedy pojawiła się oferta ze wschodu postanowił zaryzykować i wyjechał na obczyznę. Mając zaledwie 22 lata wyjechał do mało popularnej wówczas ligi ukraińskiej. Swój piłkarski kunszt doskonalił i szlifował w Szachtarze Donieck. Podczas sześcioletniego pobytu na wschodzie zapracował sobie na miano jednego z najlepszych obrońców ligi ukraińskiej. Dzisiaj można uznać, że przeprowadzka na Ukrainę była strzałem w dziesiątkę, nie tylko dla samego Mariusza ale i z pożytkiem dla reprezentacji Polski. Jego nominalna pozycja na boisku to obrona, taką też rolę pełnił przez wiele lat w Szachtarze. Dopiero kiedy trener w reprezentacji, ustawił zawodnika w drugiej lini, także w klubie zaczął pełnić rolę środkowego pomocnika. Mimo, że Mariusz Lewandowski to jeden z głównych architektów sukcesu reprezentacji w kwalifikacjach do mistrzostw Europy w 2008 i niewątpliwie jeden z bohaterów tych, że eliminacji, to jednak na ich samym początku był mocno krytykowany za swoją grę. "Jestem samokrytyczny. Wiem, kiedy gram dobrze, a kiedy słabo. Zmasowana krytyka była mocno przesadzona, ale po mnie zupełnie "spływała". Nie przejmowałem się nią absolutnie! Tym bardziej, że sądy wydawali ludzie, których nie uważam za znawców piłki nożnej. Mówiąc krótko: nie znają się, a krytykują. Wiem na co mnie stać, znam swoją wartość. Z drugiej strony, jeśli ktoś mnie chwali, to też nie biorę tego do siebie. Taki już jestem." Sam Mariusz przyznaje, że z regresu formy, pomógł mu wyjść Leo Benhhakker, który nie stracił zaufania do zawodnika i to właśnie jemu Lewandowski wiele zawdzięcza. "Moja pozycja w kadrze uległa radykalnej zmianie i rzeczywiście stała tak silna, jak nigdy. W końcu zacząłem grać w klubie na tej samej pozycji, co w reprezentacji i nabrałem dużej pewności siebie. Udało mi się ustabilizować formę, a kibice to docenili. Wielki wpływ na moją "przemianę" miała osoba Leo Beenhakkera. Bardzo się cieszę, że to właśnie Holender objął kadrę. Wykrzesał z nas więcej, niż mogliśmy sobie wyobrazić" - mówi Mariusz. Lewandowski to niewątpliwie żywa legenda klubu z Doniecka. Ogromnym szacunkiem darzą go zarówno kibice jak i właściciel klubu, najbogatszy człowiek na Ukrainie Rinat Achmetow. Mariusz Lewandowski to także jeden z nielicznych polskich piłkarzy, mogący pochwalić się grą w Lidze Mistrzów. I uczestnictwo Mariusza w tej elitarnej lidze nie polega na biernym przyglądaniu się poczynaniom swoich kolegów z perspektywy ławki rezerwowych,lecz na uczestnictwu w ważnych meczach, jak chociażby w obecnej edycji Ligi Mistrzów z takimi klubami jak Celtic Glasgow czy Benfica Lizbona. Mimo wydanych przez właściciela klubu prawie 90 mln euro na wzmocnienia, podbój Ligi Mistrzów przez Szachtar się nie powiódł. Klubowi z Doniecka nie udało się wyjść z grupy i zmuszony był uznać wyższość Celticu i Milanu. Jednak sam Lewandowski przyznaje, że mijający sezon może zaliczyć do udanych: "Jeśli chodzi o reprezentację, to był on znakomity. Zremisowaliśmy na wyjeździe z Portugalią, a przede wszystkim wywalczyliśmy awans do mistrzostw Europy. Szkoda tylko, że w klubie nie było tak dobrze. Odpadliśmy z Ligi Mistrzów, mimo że po dwóch meczach mieliśmy na koncie sześć punktów. Przegraliśmy też w lidze prestiżowy mecz z Dynamem Kijów. Trzeba jednak zapomnieć o tym nieudanym okresie i wiosną się przełamać". Popularny "Lewy"jest trzykrotnym mistrzem Ukrainy (2002, 2005, 2006), dwukrotnym zdobywcą Pucharu Ukrainy (2002, 2004), zdobywcą Superpucharu Ukrainy (2005). W reprezentacji Polski zagrał w 43 spotkaniach, strzelając 3 bramki.