Jeszcze na 10 minut przed końcem meczu w powietrzu wisiało sensacyjne 0:0. W drugiej połowie Lech niepodzielnie panował na boisku, ale partaczył niemiłosiernie znakomite okazje. Dwukrotnie po akcjach Sławomira Peszki Rafał Murawski posyłał piłkę - zamiast do bramki - w niebo! Z kolei w 68. min najpierw strzał Marcina Kikuta wspaniale obronił Paweł Kapsa, za dobijający Hernan Rengifo z pięciu metrów nie zdołał trafić do pustej bramki! Na sześć minut przed końcem zrehabilitował się "Muraś" - posłał wrzutkę na drugi słupek do niekrytego "Lewego", a ten głową zdobył gola na wagę trzech punktów! "Lewy" przerwał złą passę - Głową, czy nogą, nieważne! Grunt, że strzeliłem gola! Męczyliśmy się ze zdobyciem bramki, tym bardziej, że dawno już nie wygraliśmy u siebie - wspominał serię czterech meczów bez wygranej na własnym stadionie. Lech zaczął bez Semira Stilicia. Do niedawna as atutowy drugiej linii obniżył loty i Franz Smuda posadził go w rezerwie. W wysokiej formie za to jest Manuel Arboleda, który za gola strzelonego Śląskowi został wynagrodzony przez Franza ... sernikiem. A sernik, to ulubione ciasto robiącego w naszym kraju furorę Kolumbijczyka. Już w 3. min "Kolejorz" mógł wyjść na prowadzenie. Po kontrze Roberta Lewandowskiego ze Sławomirem Peszką Hernan Rengifo znalazł się w sytuacji sam na sam z Pawłem Kapsą, ale ten błyskawicznie wyszedł z bramki i uratował swój zespół! Później Lech nie miał tak lekko. Tym bardziej, że we wspomnianej sytuacji urazu żeber doznał Rengifo i dwa razy podczas I połowy musieli pomagać mu lekarze, a Peruwiańczyk, choć wytrwał na boisku niemal do końca, i tak ciągle miał grymas bólu na twarzy. "Rybce" skoczyła - Piłka dwa razy podskoczyła "Rybce" i przez to jej nie trafił. Gdyby to zrobił, to prowadzilibyśmy 2:0 - nie mógł odżałować pomocnik Lechii Łukasz Surma. Surma nawiązał do znakomitych sytuacji, które w 23. i 39. min miał Andrzej Rybski. Najpierw nie trafił w piłkę lewą nogą, będąc pięć metrów od bramki! Później uderzał z nieco większej odległości, lecz niecelnie. - Wolałbym puścić dzisiaj dwa farfocle, byle Lechia wygrała 3:2 - powiedział jeden z bohaterów meczu, bramkarz gości Paweł Kapsa. Lider tylko do niedzieli? Dzięki pokonaniu Lechii Lech wskoczył znowu na fotel lidera, który w tym roku wyjątkowo często trafia z rąk do rąk. Już w niedzielę poznaniaków może zepchnąć na drugie miejsce Wisła, ale musi wygrać na gorącym terenie - przy al. Unii w Łodzi. Rycerze wiosny, jak zwykło się określać ŁKS łatwo się nie poddadzą. Lech Poznań - Lechia Gdańsk 1:0 (0:0) Bramka: Lewandowski (84. głową z podania Murawskiego). Lech: Turina - Kikut, Tanevski, Arboleda, Henriquez - Peszko, Bandrowski (46. Injać), Murawski, Wilk (46. Stilić) - Lewandowski, Rengifo (90. +4. Djurdjević). Lechia: Kapsa - Andruszczak, Bąk, Wołączkiewicz, Cvirik (87. Manuszewski) - Kaczmarek, Wiśniewski (71. Kowalczyk), Surma, Piątek - Rybski (87. Buzała), Zabłocki. Sędzia: Włodzimierz Bartos (Łódź). Żółta kartka - Lech Poznań: Manuel Arboleda, Robert Lewandowski, Luis Henriquez, Rafał Murawski. Lechia Gdańsk: Karol Piątek, Krzysztof Bąk. Widzów: 16 000. TUTAJ MOŻESZ ZOBACZYĆ ZAPIS RELACJI Z MECZU LECH - LECHIA W innych meczach 28. kolejki ŁKS ŁÓDŹ - WISŁA KRAKÓW 0:4 CRACOVIA - PGE GKS BEŁCHATÓW 1:0 ARKA GDYNIA - RUCH CHORZÓW 1:2 LEGIA WARSZAWA - POLONIA BYTOM 3:1 GÓRNIK ZABRZE - ODRA WODZISŁAW 2:0 JAGIELLONIA BIAŁYSTOK - POLONIA WARSZAWA 2:1 PIAST GLIWICE - ŚLĄSK WROCŁAW 0:1