W wieku 20 lat, Lewandowski postrzegany jest jako jedna z największych nadziei polskiej piłki. Już teraz media ochrzciły go przydomkami "polski Torres" czy "polski van Basten". On sam swoją grę chciałby upodobnić do występów Thierry'ego Henry, jednak póki co stąpa mocno po ziemi. - Na dzień dzisiejszy najważniejsze, to zdobyć mistrzostwo Polski z Lechem i zostać królem strzelców Ekstraklasy - stwierdził. - Po drugie, chcemy jak najdalej dojść w Pucharze UEFA - dodał. W ostatnich 13 meczach, Lewandowski strzelił już osiem bramek, a to wzbudziło zainteresowanie wielu europejskich klubów. Wychowanek Partyzanta Leszno, następnie świetnie radził sobie w drugoligowym Zniczu Pruszków, gdzie został nawet królem strzelców. Lech wykupił młodego snajpera za 400 tysięcy euro i z pewnością nie żałuje tego ruchu, bowiem jego wartość rynkowa rośnie z każdym meczem. Działacze utrzymują jednak, że póki co Lewandowski nie jest na sprzedaż. - Nie ma szans, by odszedł z Lecha w najbliższym czasie - oświadczył prezes klubu, Jacek Rutkowski. Snajper od początku wiedział, że chce zostać piłkarzem, choć jego matka, Iwona, liczyła, że wybierze jednak siatkówkę. - Nie jestem aż tak wysoki, mógłbym grać jako libero, ale nie lubię obrony - stwierdził piłkarz. - Jestem urodzonym napastnikiem, więc to oczywiste, że wybrałem futbol - dodał. Lewandowski był tak zdeterminowany, by rozwijać swą karierę, że na prośbę ojca piłkarza, lokalny ksiądz zgodził się... skrócić mszę pierwszokomunijną, by ten mógł zagrać w ważnym meczu. - Tuż po uroczystości Robert wsiadł do auta, przebrał się i wybiegł na boisko. On naprawdę kocha piłkę - opowiada z uśmiechem Iwona Lewandowska.