"Jestem gotowy na podjęcie pracy z Adamem nawet od zaraz. Mam wprawdzie kontrakt z fińskim oddziałem Eurosportu, ale dali mi wolną rękę. Jeśli chcę podjąć się znowu pracy szkoleniowej mogę to zrobić i nie będą mi robili żadnych problemów. W tej chwili wszystko zależy od PZN" - przyznał w rozmowie z PAP Fin, który kadrę skoczków prowadził od 2006 do marca 2008 roku. "Lepistoe ma przylecieć do Wisły na spotkanie z prezesem PZN Apoloniuszem Tajnerem w pierwszym wolnym terminie. Początkowo była mowa o lutym, ale skoro tak wygląda sytuacja, to pewnie dojdzie do spotkania wcześniej" - skomentował dla PAP sekretarz generalny PZN Grzegorz Mikuła. Małysz w środę poleci z reprezentacją na zawody Pucharu Świata do Vancouver, by "przetestować" obiekty, na których odbędą się w przyszłym roku igrzyska olimpijskie. Do Sapporo się już nie wybiera, tylko wraca do kraju, by przygotowywać się do mistrzostw świata, które za miesiąc są w Libercu. "Nie wiem, czy nie lepiej będzie jeśli do rozmów włączy się również Adam. Dlatego możliwe jest, że spotkanie Tajnera i Lepistoe odbędzie się, gdy zawodnik wróci z Kanady" - dodał Mikuła. Dwukrotny medalista olimpijski i czterokrotny indywidualny mistrz świata po słabym występie w trzech konkursach Turnieju Czterech Skoczni wycofał się z tej prestiżowej imprezy. Po konsultacji ze szkoleniowcami i zarządem PZN zapadła decyzja o jego wyjeździe do Finlandii. Pod okiem Lepistoe trenował prawie tydzień. W kolejnych zawodach PŚ w Zakopanem zajął odpowiednio ósme i dwunaste miejsce. "Mimo wszystko nie jestem zadowolony z występu Małysza w Polsce. Ostatniego dnia w Lahti skakał znacznie lepiej, ale wiem, że był chory i to na pewno zaważyło na jego dyspozycji" - ocenił niespełna 63-letni Fin. Lepistoe za bardzo istotny uważa start Polaka w Vancouver. "Nie zapominajmy o tym, że celem numer jeden są przyszłoroczne igrzyska, a wcześniejsze poznanie skoczni jest niezwykle istotne" - podkreślił. "Czy nie warto byłoby w tym czasie potrenować? Myślę, że nie. Każdy zawodnik potrzebuje startów i Adam nie jest wyjątkiem. Gdy był u mnie wykonaliśmy naprawdę solidną pracę, teraz potrzeba mu powtórzeń, ale nie na zajęciach, a w rywalizacji, bo wtedy wychodzą największe błędy. Efekty na pewno będą niebawem widoczne, ale jak zwykle potrzeba na to czasu i cierpliwości" - zakończył były trener skoczków.