Młody stoper Cracovii ma za sobą już debiut w reprezentacji w spotkaniu z Ukrainą w Lwowie. Zagrał tam drugą połowę i jako jeden z nielicznych zasłużył na słowa pochwały. Leo Beenhakker ma ogromny ból głowy z zestawienie dobrej pary stoperów. Michał Żewłakow jest pewniakiem, ale w meczu ze Słowenią popełnił błąd przy straconym golu. Zbawianiem miał być Bartosz Bosacki. Lechita jednak zagrał w sobotnim spotkaniu bardzo przeciętnie, a na dodatek doznał kontuzji i wrócił do domu. Po fatalnym meczu z Austrią na Euro wydawało się, że Mariusz Jop pożegnał się z reprezentacją, ale Leo ma do niego słabość. "Dżopik" też nie błysnął w pojedynkach ze Słoweńcami, lecz prawdopodobnie w środę wybiegnie w podstawowym składzie. Chyba, że Leo zaskoczy i postawi na Polczaka! Obrońca "Pasów" podczas gierki wymieniał się z Jopem w formacji obronnej. W poprzednich eliminacjach, po przegranym meczu z Finlandią, Leo odstawił kilku pewniaków: Mirosława Szymkowiaka, Jerzego Dudka, Tomasza Frankowskiego i Arkadiusza Głowackiego. W następnym spotkaniu z Serbią dał szansę m.in Radosławowi Matusiakowi i się nie zawiódł. Może teraz wyciągnie kolejnego asa z rękawa? Dla Polczaka przetarcie z takim rywalem, jak San Marino byłoby idealne. A poza tym ma on już obycie międzynarodowe, bo był filarem reprezentacji do lat 21. Pora udowodnić swój talent już wśród seniorów. Leo, wbrew wcześniejszym zapowiedziom, nie zrobił wczoraj zamkniętego treningu. Zresztą zajęcia można byłoby spokojnie obserwować z pobliskiego wzgórza. Zawodnicy nie chcieli rozmawiać o meczu z San Marino. Jedynie Mariusz Lewandowski zapewnił, że drużyna wyciągnęła wnioski z meczu ze Słowenią. WOJT, San Marino