"W meczu ze Słowenią sześciu piłkarzy nie zmieściło się w kadrze i zajęli miejsca na trybunach, tuż przed ludźmi, którzy uważają się za wielkich, odpowiedzialnych i ambitnych. Takich, którzy w najbliższym czasie chcą objąć rządy w PZPN. Zapytajcie moich piłkarzy, co ci panowie mówili w czasie meczu, jak się cieszyli, że nam nie idzie. Gadają bzdury o kiepskiej atmosferze w drużynie, a sami robią wszystko, żeby była jak najgorsza" - powiedział Beenhakker na łamach "Rzeczpospolitej". "W Polsce nie brakuje arogantów, którzy uważają, że powinniśmy wygrywać ze wszystkimi tak zwanymi małymi państwami. Nikt nie bierze pod uwagę, że oni umieją grać w piłkę. Wprowadzam do zespołu nowych zawodników, którzy potrzebują czasu. Niestety, nie udało nam się wygrać i znowu wrócił temat tych Wichniarków i Jeleni" - dodał holenderski szkoleniowiec biało-czerwonych. Artur Wichniarek i Ireneusz Jeleń zrezygnowali z gry w reprezentacji narodowej prowadzonej przez Beenhakkera. Holender nie komentował ich decyzji. Do czasu. "Myślicie, że to była decyzja Wichniarka o zakończeniu gry w reprezentacji?" - pytał Beenhakker. "Nie, to nie on ją podjął, poza tym zupełnie jej nie akceptuję, bo to ja jestem selekcjonerem i to do mnie się dzwoni, żeby poinformować, że reprezentacja to zamknięty rozdział. Wichniarek woli jednak obwieścić to w Polsacie Sport, bo jest przyjacielem prowadzących program, którzy też są zamieszani w tę grę. Wspierają tych, z którymi łączy ich przyjaźń, którzy nie odmówią przyjścia do programu, są zawsze pod telefonem. A z Tomasza Hajty chcą zrobić menedżera reprezentacji. Zobaczcie wreszcie to, co się dzieje za plecami! Zobaczcie, jak się robi brudną propagandę" - wyznał 66-letni szkoleniowiec. Beenhakker przyznał, że od początku jego pracy w Polsce wokół kadry toczy się walka ludzi, którzy mają swoje interesy. "To brudny świat. Klepią mnie po plecach, kiedy kadra wygrywa, i mówią, że zawsze mnie wspierali, a jak jest remis ze Słowenią, plują mi w twarz i mówią, że pada deszcz. Chcą mnie zwolnić, bo to jedyne rozwiązanie dla polskiej piłki. Macie w tym piękne tradycje: Piechniczek, Wójcik, Engel, Boniek, Janas, co dwa lata ktoś nowy, a polski futbol od 20 lat stoi w miejscu. Ja też tylko awansowałem na turniej, zrobiłem to samo co Janas. Ale teraz zwolnijcie mnie, a weźcie Kasperczaka. W 2010 roku wywalcie i jego. Nagle narobiło się tak zwanych ekspertów: 1:1 we Wrocławiu było dlatego, bo zabrakło w kadrze Wichniarka. Jakby był, tobyśmy rywali roznieśli. Od 20 lat macie kapitalizm w każdej dziedzinie życia, tylko nie w sporcie. Jestem zwolennikiem ewolucji, ale przyszedł czas na rewolucję. Wszystko albo nic" - zakończył Beenhakker.