Tymczasem szefowie PZPN chcą znowu uprzykrzyć życie Holendrowi. Władze związku postanowiły nie tylko wezwać Beenhakkera na najbliższe marcowe posiedzenie zarządu, ale również pokazać 16-osobowemu gremium kontrakt, który jest zdeponowany w sejfie na Miodowej. Wcześniej dojdzie jednak do kolejnego spotkania pomiędzy Beenhakkerem a Grzegorzem Latą. Prezes PZPN ma nadzieję, że wszelkie nieporozumienia uda się wyjaśnić w czwartek, bo wtedy Holender na jeden dzień pojawi się w Polsce - aby obejrzeć z trybun mecz Lecha Poznań z Udinese Calcio. Prezes też wybiera się do Poznania, choć liczył, że z Leo spotka się już we wtorek na posiedzeniu zarządu. Beenhakkker jest jednak w Rotterdamie, dokąd wróci po wypadzie do Wielkopolski. Gdyby spotkanie z szefem PZPN tradycyjnie nie przyniosło przełomu, znowu trzeba będzie czekać na kolejną okazję do wyjaśniania nieporozumień. Powinno się udać w marcu, na najbliższym posiedzeniu zarządu. Członkowie związkowych władz chcą zadać Beenhakkerowi kilka pytań, wtedy również z pewnością będą już znać stanowisko Feyenoordu w kwestii współpracy z selekcjonerem polskiej kadry. Wcześniej zarząd chce poznać wszystkie zapisy w umowie z Beenhakkerem. Głównie zakres jego praw i obowiązków. I warunki rozwiązania umowy o pracę. Na razie tylko nieoficjalnie plotkuje się, że w kontrakcie jest mowa o trzymiesięcznym odszkodowaniu za zerwanie umowy. Jeżeli to prawda, strona wypowiadająca pracę musiałaby zapłacić ok. 200 tys. euro.