Przed dwoma laty Leo Beenhakker miał już w swoim dorobku kilka spektularnych laurów. Trzy razy sięgał przecież po mistrzostwo Holandii (dwukrotnie z Ajaxem - 1980, 90 i raz z Feyenoordem - 1999), mistrzowskiego hat-tricka w Hiszpanii (1987, 88, 89) zapisał w historii Realu Madryt, trzykrotnie dostąpił również zaszczytu prowadzenia narodowych reprezentacji (Holandii, Arabii Saudyjskiej oraz Trynidadu i Tobago), z każdą z nich wywalczając awans do turnieju finałowego mistrzostw świata. "Wędruję po świecie, bo taki jest mój wybór. Pochodzę z małego kraju, więc zawsze się interesowałem innymi kulturami" - nigdy nie krył swojej natury obieżyświata Holender. Po mundialu 2006 w Niemczech, 63-letni wówczas szkoleniowiec, postanowił podjąć się kolejnego wyzwania. Niespełna rok jego pracy z reprezentacją Polski pokazał, że wcale nie myślał o emeryturze. Pomimo kiepskiego startu w elimnacjach ME (1:3 z Finlandią w Bydgoszczy - przyp. red.) i fatalnej atmosfery wokół kadry (nagonka prasy i afera za aferą w PZPN) potrafił wydobyć ze swoich podopiecznych wszystko co najlepsze, a drogę do sukcesów "Orłów" otworzyła świetna postawa i zwycięstwo z Portugalią 2:1 na Stadionie Śląskim. "Słyszałem tylko narzekania, że polscy piłkarze są tacy albo owacy. Wszystko to głupoty. W Polsce jest tyle samo telantów piłkarskich co w innych krajach. Tych chłopaków stać na robienie postępów. Najważniejsze jest wzajemne zaufanie. Udowodnilismy, że polski piłkarz, kiedy wie jak ma grać, jest tak samo dobry jak kazdy piłkarz z Portugalii, Hiszpanii czy Francji. Mamy w Polsce takie same możliwości jak inni. Jestem tego pewien" - podkreślał po pamiętnej glorii Beenhakker. Swoją wiarą i optymizmem skutecznie zaraził i tych młodszych i tych starszych kadrowiczów. Dziś już nie ma narzekań ze strony piłkarzy, którzy dostali powołanie na zgrupowanie. Dziś już każdy z nich wie, że pod okiem takiego fachowca są w stanie spełnić swoje marzenia. "Mam duszę Latynosa. Lubię, kiedy piłkarze grają z sercem, lubię widzieć w ludziach prawdziwą pasję" - te słowa Leo najlepiej oddają jego zaangażowanie, w to co robi. I niech tą drogą podążają dalej także "Ebi" i spółka, a wstydu na Euro 2008 na pewno nie będzie. Pierwszy awans reprezentacji Polski do finałów mistrzostw Europy docenił tygodnik "Wprost", honorując Beenhakkera tytułem "Człowieka Roku 2007". Z kolei prezydent Lech Kaczyński uhonorował trenera Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.