Do końca nie wiadomo było kto i czy zastąpi na stanowisku trenera Artura Płatka. Najpierw zanosiło się na to, że młody szkoleniowiec nie straci swojej posady. Później nagle "na tapetę" trafiła kandydatura Franciszka Smudy. Ale gdy rankiem na Wielickiej zjawił się Lenczyk, a klub poinformował o konferencji prasowej wszystko stało się jasne. To 67-letni szkoleniowiec poprowadzi "Pasy" i będzie próbował wydobyć je z ligowego dołka. O zatrudnieniu byłego trenera Zagłębia zadecydowała ponoć wtorkowa rozmowa z prezesem Januszem Filipiakiem. - Rozmawialiśmy w sumie przez pięć godzin. Najpierw dwie, a potem jeszcze przez trzy. To było pranie mózgu. W pewnym momencie nie wiedziałem kto tu kogo zatrudnia. Nasza rozmowa to nie były negocjacje kontraktowe. Rozmawialiśmy o zasadach prowadzenia klubu, uprawnień, roli trenera. I tak trener od 10 rano w środę zaczął rządzić w klubie. Metody silnej ręki są potrzebne - przyznał boss krakowskiego klubu. Lenczyk naprawdę wziął szybko sprawy w swoje ręce. Jeszcze zanim ogłoszono go oficjalnie trenerem spotkał się z zawodnikami pierwszej drużyny (na spotkanie zaprosił też przesuniętego do Młodej Ekstraklasy Arkadiusza Barana) i odbył z nimi rozmowę. -Opowiedział nam prawie całe swoje życie. Mówił jakim jest człowiekiem, czego oczekuje od nas. Zaznaczył, że dużo rzeczy w klubie się pozmienia. Ale przytaczał też różne anegdoty i ciekawostki - mówił po spotkaniu jeden z piłkarzy. Chwilę po rozmowie z zawodnikami Lenczyk siedział już w sali konferencyjnej w blasku fleszy i ze spokojem, ważąc słowa opowiadał o wyzwaniu, którego się podjął. - Cracovia to od dziesięcioleci historia polskiej piłki. Ja w swojej karierze trenerskiej miałem wielokrotnie propozycje objęcia posady trenera w tym klubie. Kiedyś jako młody trener marzyłem, aby móc kiedyś prowadzić "Pasy" - zdradził. Przyznał jednak, że pomimo młodzieńczych marzeń wcale nie był przekonany do pracy w Cracovii. - Jadąc na spotkanie z profesorem Filipiakiem dawałem sobie 5 procent szans na pracę. Ja miałem już wielu prezesów: pułkowników, ministrów, ale rozmowa z profesorem - ubolewam że tak krótka - przekonała mnie. Gdy po powrocie do domu poinformowałem o mojej decyzji usłyszałem tylko "O Jezu!". Teraz Lenczyk, począwszy od środowego treningu ma zrobić wszystko, aby rozbita po dwóch ostatnich meczach i fatalnej końcówce poprzedniego sezonu drużyna wreszcie zaczęła grać skutecznie w ataku i defensywie. - Nie przychodzę tu zamiatać, tylko odpowiadać za to co nas czeka w najbliższym czasie - stwierdził będąc w pełni świadomy faktu, że w najbliższym czasie Cracovię czekają mecze z Legią, Lechem i Koroną. Czyli naprawdę trudna przeprawa. - Będziemy starali się uszczelnić miejsca, gdzie puściła tama i przedostała się woda. Poza tym piłkarze nie mogą paść na kolana. Muszą stać na nogach. Nie będzie też miejsca dla tych, którym się nie chce biegać. Mam nadzieję, że trafiłem w miejsce, gdzie będę miał możliwość spokojnej pracy, a profesor inwestowania pieniędzy z pożytkiem - przyznał. Potwierdził też, że będzie się starał w najbliższych tygodniach ściągnąć do klubu jakiegoś zawodnika oraz że zamierza przyjrzeć się bacznie notującej dobre wyniki drużynie Młodej Ekstraklasy (Cracovia zajmuje pozycję lidera). Na koniec Lenczyk zaskoczył wszystkich zapraszając na popołudniowy, pierwszy swój trening w Cracovii... Tomasza Rząsę. Pełnomocnik zarządu do spraw sportowych ma pomagać szkoleniowcowi w prowadzeniu zajęć. W klubie zatrudnienie ma znaleźć również wieloletni współpracownik 67-letniego szkoleniowca, doktor Jerzy Wielkoszyński. CZYTAJ TAKŻE: <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/ekstraklasa/news/legenda-wisly-bierze-cracovie,1351823">Orest Lenczyk nowym trenerem Cracovii</a> <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/ekstraklasa/news/platek-praca-w-cracovii-to-czas-nowych-doswiadczen,1352010,812">Płatek: Praca w Cracovii to czas nowych doświadczeń</a>