Ligowy kalendarz sezonu 2011/2012 został tak ułożony, że dwa najważniejsze mecze z punktu widzenia kibiców Widzewa odbywają się bezpośrednio po sobie. W poniedziałek podopieczni trenera Radosława Mroczkowskiego przegrali derby z ŁKS 0:1 (po golu... byłego legionisty Marcina Mięciela), a teraz muszą stawić czoła świetnie spisującej się ostatnio warszawskiej jedenastce. Na deser, trzy dni po meczu ligowym na Łazienkowskiej, oba zespoły... znów zagrają w Warszawie. Tym razem w 1/8 finału Pucharu Polski. Po 10 kolejkach ekstraklasy Legia jest czwarta (18 pkt, jeden mecz zaległy), a Widzew ósmy (14 pkt). Jeśli chodzi o formę sportową, warszawiacy i łodzianie znajdują się na przeciwnych biegunach. Piłkarze Macieja Skorży wygrali w lidze trzy mecze z rzędu bez straty gola, a łodzianie doznali dwóch porażek. Obecnie z ligowego klasyku została głównie nazwa, ale... tradycja zobowiązuje. Choćby dlatego, że to jedyne polskie drużyny, które występowały w Lidze Mistrzów (Legia w sezonie 1995/96, Widzew w następnym). Na szczególną otoczkę towarzyszącą zmaganiom Widzewa i Legii złożyły się m.in. mecze, które przeszły do historii nie tylko polskiej piłki. Jesienią 1994 roku starcie obu drużyn w Łodzi stacja Eurosport okrzyknęła mianem meczu weekendu na kontynencie. W obecności 19 tysięcy widzów - taką pojemność miał łódzki stadion przed zamontowaniem krzesełek - padł remis 1:1. Dla fanów Widzewa najbardziej niezapomniane chwile miały miejsce w drugiej połowie lat 90. W maju 1996 roku łodzianie - prowadzeni wówczas przez Franciszka Smudę - wygrali na Łazienkowskiej 2:1, chociaż przegrywali 0:1. Na dworzec Warszawa Powiśle przyjechały tego dnia dwa pociągi wypełnione kibicami gości. Wygrana widzewiaków przybliżyła ich do tytułu, który zdobyli dwa tygodnie później. W czerwcu 1997 roku obie drużyny znów spotkały się w stolicy. Do 90. minuty legioniści prowadzili 2:0, ale ostatecznie przegrali 2:3. Widzewiacy świętowali wówczas drugi z rzędu tytuł mistrza Polski. Warszawiacy częściowo zrewanżowali się dwa miesiące później, gdy w spotkaniu o Superpuchar zwyciężyli 2:1. Tym razem to oni przegrywali 0:1, ale potrafili odwrócić losy meczu. Piłkarze ze stolicy okazali się lepsi również w październiku 1997 roku - wygrali 3:1. W kolejnych trzech latach nie było meczu Widzewa z Legią, który przeszedłby bez echa. W kwietniu 1999 roku łodzianie prowadzili u siebie z Legią już 2:0, ale goście doprowadzili do wyrównania. Ostatni cios zadali jednak widzewiacy. W 75. minucie zwycięstwo 3:2 zapewnił im Radosław Michalski, który przeszedł do Widzewa w 1996 roku z... Legii. W kwietniu 2000 roku Widzew wygrał 3:2, a tym razem zwycięską bramkę zdobył w 90. minucie Dariusz Gęsior. To była ostatnia - jak dotąd - wygrana łodzian w klasyku. Od tego czasu dwukrotnie padł remis, a następnie Legia odniosła aż 10 zwycięstw. To oznacza, że w pierwszej dekadzie XXI wieku Widzew ani raz nie pokonał swojego odwiecznego przeciwnika. W sezonie 2001/02 oba zespoły, choć grały w ekstraklasie, na skutek m.in. nowinek regulaminowych (podział ligi na dwie grupy), nie zmierzyły się ze sobą. Fani Legii zapewne najchętniej wspominają spotkanie z czerwca 2004 roku. Rozbity i już zdegradowany łódzki zespół przyjechał na Łazienkowską jak na ścięcie. Skończyło się na 6:0 dla Legii, a jedną z bramek dla gospodarzy zdobył z rzutu karnego bramkarz Artur Boruc. W czerwcu 2010 roku Widzew wrócił do ekstraklasy (wcześniej awansował również w 2006 roku, ale tylko na dwa sezony), dzięki czemu historia ligowego klasyku może być kontynuowana. W minionym sezonie widzewiacy w obu meczach z Legią - przegranych po 0:1 - zawiedli. Warszawiacy mimo zwycięstw też nie zachwycili, na czym ucierpiał poziom spotkań. W sumie obie drużyny w lidze mierzyły się 62 razy. Legia triumfowała w 27 przypadkach, 17 razy odnotowano remis, a w 18 spotkaniach górą był Widzew. Początek niedzielnego meczu o godz. 17.