<a href="http://konkurs.ligamistrzow.interia.pl/">To nie żart! Tu możesz wygrać bilet na finał Ligi Mistrzów! Kliknij!</a> Aby awansować do piłkarskiego raju, jakim nazywa się fazę grupową Ligi Mistrzów, trzeba było wyeliminować IFK Goeteborg. Rok wcześniej ekipa Pawła Janasa została w eliminacjach rozbita w proch i pył przez Hajduka Split (0-1 i 0-4). Mistrzowie Szwecji też wydawali się bardzo trudnym rywalem. Kilku zawodników rok wcześniej grało w reprezentacji "Trzech Koron", która na mistrzostwach świata wywalczyła brązowy medal. Legia, której właścicielem był wówczas Janusz Romanowski, w bardzo dobrym stylu wywalczyła mistrzostwo Polski. Latem zespół wzmocnili dwaj piłkarze - Cezary Kucharski i srebrny medalista igrzysk w Barcelonie - Ryszard Staniek. Obaj nie poradzili sobie w zachodnich klubach (Kucharski w szwajcarskim Aarau, Staniek w Osasunie), ale w Legii byli mocnymi punktami. O sile warszawskiego zespołu stanowili jednak tak doświadczeni i zaprawieni w bojach zawodnicy jak: bramkarz - Maciej Szczęsny, obrońcy: Jacek Zieliński, Zbigniew Mandziejewicz, Marek Jóźwiak, Adam, Fedoruk i Grzegorz Lewandowski. Niekwestionowanym liderem zespołu był Leszek Pisz wspierany przez młodego Radosława Michalskiego i Tomasza Wieszczyckiego oraz Jacka Bednarza. W ataku brylował Jerzy Podbrożny. Janas zaryzykował Pierwszy mecz z IFK Goeteborg rozegrano w Warszawie 15 sierpnia. To było zacięte i wyrównane spotkanie. Legia wygrała 1-0 po golu z rzutu karnego wykorzystanego przez Podbrożnego w 48. minucie. Napastnik Legii precyzyjnym strzałem pokonał - Dicka Lasta. Pierwszy bramkarz Goeteborga słynny Thomas Ravelli tuż przed przerwą doznał kontuzji i musiał opuścić boisko. Rewanż rozegrano tydzień później. Jego areną nie był duży Ullevi Stadion, ale położony obok mniejszy kameralny obiekt. Trener Janas zaszokował wszystkich, gdy okazało się że w wyjściowej jedenastce zabrakło miejsca dla Pisza. Trener Legii uznał, że słaby fizycznie zawodnik nie poradzi sobie w walce z twardymi Szwedami. Gospodarze już w 26 minucie, po strzale Jespera Blomqvista odrobi straty. Na boisku w końcu pojawił się jednak Pisz i w 74. minucie - strzałem głową (a zdarzało mu się to niezwykle rzadko) - zdobył gola. Wtedy stało się jasne, że Legia awansuje. Szwedzi musieliby w kwadrans zdobyć dwa gole. To było niemożliwe, a pieczęć na sukcesie warszawskiego zespołu przybił w 90. minucie Jacek Bednarz. Zobacz bramki z meczu IFK Goeteborg - Legia 1-2 Lepsi od mistrzów Anglii Za przeciwników w grupie los wyznaczył Legii: Rosenborg Trondeheim, Spartaka Moskwa i Blackburn Rovers. W tym gronie najgroźniejsi wydawali się mistrzowie Anglii z Alanem Shearerem w składzie. Legii nie dawno wielkich szans na awans. Tymczasem Legia nie zamierzała odpuszczać. W pierwszym meczu z mistrzami Norwegii odniosła spodziewane zwycięstwo 3-1, choć to goście objęli prowadzenie. Niezawodny Pisze szybko doprowadził do wyrównania. Potem po golu dołożyli jeszcze Staniek i ponownie Pisz. Skrót z meczu Legia - Rosenborg 3-1 Legionistów czekała wizyta w Moskwie. Na Łużnikach Spartak był lepszy, wygrał 2-1, a honorowego gola zdobył Marek Jóźwiak. Kluczowy dla losów awansu okazał się następny mecz w Warszawie z Blackburn. Legia spisała się znakomicie i dzięki bramce Jerzego Podbrożnego wygrała 1-0. Zobacz bramkę Jerzego Podbrożnego w meczu z Blackburn Rovers Dzięki znakomitej postawie Szczęsnego w Blackburn Rovers Legii udało się uzyskać bezbramkowy remis. To był niestety ostatni dobry mecz mistrzów Polski w tej edycji Ligi Mistrzów. Potem przyszła klęska 0-4 w wyjazdowym spotkaniu z Rosenborgiem i porażka ze Spartakiem Moskwa 0-1 w Warszawie. Mimo to Legia zajęła drugie miejsce w grupie premiowane awansem do ćwierćfinału. Mecz na lodzie Tam na ekipę Pawła Jansa czekał Panathinaikos Ateny z Krzysztofem Warzychą i bramkarzem Józefem Wandzikiem w składzie. Pierwszy meczu odbył się 8 marca 1996 roku w Warszawie. Niemal do ostatniej chwili występ piłkarzy stał pod znakiem zapytania. Boisko stadionu Legii skute była lodem, a podgrzewane murawy zaczęto w Polsce montować dopiero siedem lat później. Mimo to udało się jakoś skuć lód, usnąć śnieg i mecz się odbył. Piłkarze myśleli jednak bardziej o zachowaniu równowagi niż o grze. Dlatego bezbramkowy remis nie mógł nikogo dziwić. Rewanż na Stadionie Olimpijskim w Atenach zakończył przygodę Legii w Lidze Mistrzów. Mistrzowie Grecji wygrali 3-0, a dwa gole zdobył Warzycha. Ogromny wpływ na przebieg spotkania miała decyzja rosyjskiego arbitra, który w 27. minucie pokazał (pochopnie) drugą żółtą kartkę Marcinowi Jałosze. Dla Legii ta porażka okazała się końcem pewnej epoki. Drużynie nie udało się obronić mistrzowskiego tytułu. Po sezonie z drużyną pożegnał się trener Paweł Janas, odszedł też właściciel klubu Janusz Romanowski, sprzedano też kluczowych piłkarzy. Ćwierćfinał - to najlepsze osiągnięcie polskiego zespołu, od chwili gdy wprowadzono grupową formułę Ligi Mistrzów. Szkoda, że tak mocny zespół, który mógł z powodzeniem rywalizować w Europie, przestał praktycznie istnieć po zakończeniu sezonu.