W zasadzie cała kariera Hansa Nielsena była wielkim pasmem sukcesów. Prognostykiem na przyszłość był już sam ligowy debiut Duńczyka, który w wieku 16 lat jadąc pierwsze zawody w życiu zdobył aż 10 punktów. Szybko trafił do ligi angielskiej, ale jeżdżąc w Wolverhampton i Birmingham nie mógł do końca rozwinąć skrzydeł. Trafił do drużyny Oxford Cheetahs, gdzie stał się legendą i zapracował na pseudonim "profesora". W każdym sezonie startów był czołowym zawodnikiem rozgrywek i trzykrotnie zwyciężał w indywidualnych mistrzostwach ligi. Gdy tylko pojawił się na arenie międzynarodowej, święcił wielkie triumfy we wszystkich zawodach. Określeniem najlepiej podsumowującym żużlowy dorobek mistrza z Danii jest "dwudziestodwukrotny mistrz świata". Oczywiście tytuły zdobywał w różnych rozgrywkach: czterokrotnie indywidualnie, jedenaście razy w drużynie i siedem razy w parach. Wynik nieprawdopodobny i imponujący. Hans miał też to szczęście, że trafił na świetnych i równie mocnych kolegów, którzy pomogli mu w zdobyciu tak wielu medali najważniejszych światowych imprez. Duńczyka można by porównać do pływaka Michaela Phelpsa, który był 23 razy mistrzem olimpijskim i 26 razy mistrzem świata. Nielsen zapisał się także w historii polskich rozgrywek ligowych, bowiem to właśnie on był pierwszym obcokrajowcem w naszej lidze i od niego zaczęła się wielka fala zagranicznych gwiazd nad Wisłą. W 1990 roku trafił do Motoru Lublin. Choć zawodnika oficjalnie ogłoszono, nikt nie wierzył w jego przyjazd do samego końca. Kibice zebrali się przed stadionem co najmniej, jakby miał przyjechać papież lub prezydent. Gdy Nielsen dotarł, rozpoczęło się szaleństwo i dopiero wówczas uwierzono, że to prawda. Z lubelskim klubem zawodnik już rok później zdobył wicemistrzostwo kraju. Ku rozpaczy miejscowych fanów, p kilku latach zmienił polski zespół. Podpisał kontrakt w Pile i to tam odniósł największe sukcesy, jeśli chodzi o rozgrywki ligowe w Polsce. W latach 1996-1999 za każdym razem kończył sezon z medalem, ostatecznie gromadząc 2 brązowe, srebrny i długo wyczekiwany złoty w 1999 roku. Pilski żużel przeżywał wówczas swoje najlepsze lata, do których później nie był w stanie nawiązać. Nielsen zaś był tam bogiem, guru, mentorem i osobą, do której wszyscy równali. Choć miał już swoje lata, cały czas był absolutną gwiazdą rozgrywek i samej drużyny. Wychowywali się przy nim Jarosław Hampel czy Robert Miśkowiak. Często mówi się, że grzeczny i kulturalny żużlowiec niewiele jest w stanie osiąnąć. Hans Nielsen to najlepsze możliwe zaprzeczenie tej tezy. Zawodnik słynął z klasy i kultury osobistej na torze i poza nim. Na palcach jednej ręki można policzyć zawinione przez niego upadki i w ogóle kontuzje, jakie odniósł w trakcie całej kariery. Elegencję prezentował także w sylwetce na torze, choć w obecnych czasach mógłby mieć kłopoty. Był bowiem mistrzem lotnych startów, które w dzisiejszych czasach są bardzo tępione i w zasadzie niemal każdy bieg z taką sytuacją jest powtarzany. Liczba sukcesów sportowych Nielsena każe ustawiać go na równi z największymi tej dyscypliny: Ivanem Maugerem, Tonym Rickardssonem czy Jasonem Crumpem. Jeśli zliczymy jednak wszystkie medale najważniejszych zawodów, Duńczyk nie ma sobie równych. Prawdopodobnie trudno będzie kiedykolwiek jakiemuś zawodnikowi dorównać osiągnięciom profesora (tak nazywał go również sam Hampel). Dla młodych żużlowców był bowiem kimś w rodzaju ikony, postacią z marzeń i świata odległych żużlowych planów. On sam z kolei nie stronił od pomocy kolegom i potrafił dobrze się z nimi dogadać, mimo statusu gwiazdy. Trudności z dogadaniem się ma za to jako trener. Już od kilku lat głośno jest o jego niezbyt łatwym charakterze, który ukazał się dopiero w pracy jako szkoleniowec. Narzekali na niego Pedersen, Madsen, Jeppesen czy Hans Andersen. Starszy brat Nickiego, Ronni, stwierdził nawet, że Nielsen nie toleruje innego niż swoje zdania i usiłuje wprowadzać do obecnego żużla rozwiązania sprzed 30 lat. Być może Nielsen myślał, że zbuduje kadrę po swojemu tylko na bazie respektu, jaki mają przed nim zawodnicy. Ci jednak szybko zauważyli, że jest problem. Hans Nielsen przede wszystkim jednak zawsze będzie pamiętany jako genialny, niepowtarzalny zawodnik, który przeniósł żużel w inny świat. Wygrywał w erze jednodniowych finałów, jak również już w czasach Speedway Grand Prix. Nie narzekał na tor, pogodę czy sprzęt, po prostu wyjeżdżał i przeważnie wygrywał. A przy tym imponował spokojem, pewnością siebie i zwyczajną klasą. Choć nie był typem torowego wariata, osiągnął w życiu wszystko, co się dało. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! <a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">Sp</a><a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">rawdź</a>