Zawodnicy stołecznego zespołu legitymują się również zdecydowanie korzystniejszym bramkowych bilansem - 78-27. - Jeśli chcemy odgrywać w krajowym futbolu coraz poważniejszą rolę, musimy takim rywalom jak Legia zacząć odbierać punkty. Także na Łazienkowskiej. Mam nadzieję, że dokonamy tego już w sobotę - powiedział obrońca biało-zielonych Hubert Wołąkiewicz, który powołany został do reprezentacji na najbliższe spotkania ze Stanami Zjednoczonymi i Ekwadorem. Bliscy pokonania Legii gdańszczanie byli w marcu tego roku, kiedy w meczu na własnym stadionie w 10. minucie, po bramkach Pawła Nowaka i właśnie Wołąkiewicza, prowadzili już 2-0. Goście zdołali jednak doprowadzić do wyrównania, a zwycięskiego gola strzelił dla nich Inaki Astiz w 78. minucie. Teraz Lechia jedzie do Warszawy opromieniona efektownym zwycięstwem 5-1 nad Górnikiem Zabrze. - Po tym spotkaniu bardzo wysoko zawiesiliśmy sobie poprzeczkę. Wygrana w ostatnim meczu przeszła jednak do historii. Teraz liczy się tylko najbliższe spotkanie. Zdajemy sobie sprawę, że Lechia ma niekorzystny bilans meczów z Legią, niemniej statystyki są też po to, aby je zmieniać. Do Warszawy nie jedziemy w celu bronienia remisu, ale po to, aby walczyć o pełną pulę. Jestem pewien, że stać nas na pokonanie gospodarzy - zadeklarował trener Tomasz Kafarski. Gdański szkoleniowiec zapewnia, że jego drużyna nie przestraszy się atmosfery stadionu przy Łazienkowskiej. - O tremie nie ma mowy. Wszyscy się wręcz cieszymy, że przyjdzie nam zagrać na nowym obiekcie przy tak licznej publiczności. W Warszawie chcemy też potwierdzić naszą ostatnią dobrą dyspozycję. Zawodnicy również zdają sobie sprawę, że właśnie w takich meczach najłatwiej wpaść w oko trenerom reprezentacji. Jeśli zagrają dobrze, następne powołania, po Hubercie Wołąkiewiczu, przyjdą same - dodał Kafarski. Szkoleniowiec Lechii nie ma przed meczem z Legią większych kłopotów kadrowych. Nie zagra tylko lewy obrońca Vytautas Andriuskevicius, który w wygranym 1:0 spotkaniu z Cracovią odniósł kontuzję kolana. Wszystko wskazuje na to, że w tej rundzie reprezentant litewskiej młodzieżówki raczej nie pojawi się już na boisku. - Pozostali zawodnicy są w pełni sił. W tym gronie znajduje się również kontuzjowany w pucharowym spotkaniu z Górnikiem w Zabrzu Francuz Bedi Buval, który wrócił do meczowej "18". Wypadł z niej natomiast Jakub Popielarz - podsumował Tomasz Kafarski.