<a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/lech-poznan-dnipro-dniepropietrowsk,2285">Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Lech - Dnipro</a> Większość kibiców spodziewała się scenariusza z końcówki pierwszego meczu w Dniepropietrowsku, gdy Ukraińcy zamknęli Lecha na jego przedpolu, a w ostatnich sekundach dwukrotnie byli bliscy wyrównania. Dnipro w Poznaniu nie miało bowiem nic do stracenia - musiało odrobić jedną bramkę straty, a trener gości Władymir Biessonow zapowiadał ofensywną grę swojej drużyny. I tak początkowo było - po groźnym dośrodkowaniu Maksyma Kaliniczenko Jasmin Burić musiał interweniować już w 64. sekundzie meczu. Poznaniacy początkowo nie potrafili opanować środkowej strefy boiska, a to było kluczem do sukcesu w meczu wyjazdowym. Stąd wziął się dość duży napór Dnipro, który - na szczęście dla mistrza Polski - nie równał się równie dużemu zagrożeniu zagrożeniu dla Jasmina Buricia. Bośniak musiał bronić tylko jeden strzał rywali. Lech obudził się mniej więcej po 20 minutach, a pierwszym sygnałem bardziej śmiałej gry poznaniaków były dwa strzały jacka Kiełba. Były pomocnik Korony Kielce był niezwykle aktywny, w przeciwieństwie do Joela Tshibamby stanowił spory kłopot dla defensywy Dnipro. Ukraińcy zaczęli się denerwować, często faulowali, a holenderski sędzia Bas Nyhuis w krótkim odstępie pokazał im trzy żółte kartki. Mylił się reprezentacyjny stoper Andrij Rusoł - w 26. minucie uprzedził go Manuel Arboleda, ale Kolumbijczyk nieczysto trafił w piłkę i ta minimalnie minęła słupek bramki Antona Kanibołockiego. Za to po rzucie rożnym w 33. minucie piłka dość przypadkowo spadła pod nogi innego obrońcy Lecha Grzegorz Wojtkowiaka. Ten szybko strzelił, ale trafił w nogi Mario Holka i akcja "Kolejorza" skończyła się kolejnym rzutem rożnym. Myliłby się ten, kto w drugiej połowie spodziewał się ogromnego naporu Dnipro. Owszem, wicelider ukraińskiej ekstraklasy miał przewagę, ale Jasmin Burić rzadko był w opałach. Na prawej flance Dnipro nieźle radził sobie Rusłan Rotań, który parę razy "wkręcił w ziemię" Luisa Henriqueza. W 65. minucie skrzydłowy Dnipro mógł wyrównać stan dwumeczu strzałem z rzutu wolnego, zresztą po faulu panamskiego obrońcy Lecha, ale nieznacznie spudłował. Trener Biessonow wpuszczał na boisko kolejnych napastników, ale sytuacja się nie zmieniała. Spora w tym zasługa Arboledy, do którego koledzy powinni po tym meczu mówić "profesor". Kolumbijczyk radził sobie bowiem na pozycji ostatniego obrońcy znakomicie. Swoją szansę miał kolejny z ukraińskich kadrowiczów Oleksandr Hładki, ale też się pomylił. Lech rzadko zapuszczał się w pole karne Kanibołockiego - raz ta sztuka udała się Arturowi Wichniarkowi, który padł na murawę po starciu z rywalem. Sędzia pokazał jednak, że faulu nie było. Minuty, a później sekundy uciekały Ukraińcom, a Lech nadal grał swoje. Tempo meczu nie było porywające, sporo było walki i kopaniny, nawet po nogach. Poznaniacy jednak dotrwali do ostatniego gwizdka Holendra i potwierdzili, że gdy polski klub wygrywa pierwszy mecz na wyjeździe, to z pucharów nie odpada. Losowanie grup Ligi Europejskiej - w piątek o godz. 13. Lech Poznań - Dnipro Dnipropietrowsk 0-0 Lech: Jasmin Burić - Grzegorz Wojtkowiak, Manuel Arboleda, Ivan Djurdjević, Luis Henriquez - Marcin Kikut, Sergiej Kriwiec (90. Jan Zapotoka), Semir Stilić (84. Kamil Drygas), Tomasz Bandrowski, Jacek Kiełb - Joel Tshibamba (68. Artur Wichniarek). Dnipro: Anton Kanibołockyj - Witalij Mandziuk, Andrij Rusoł, Jewhen Czeberiaczko, Witalij Denisow - Serhij Krawczenko, Mario Holek, Rusłan Rotań, Maksym Kałynyczenko (55. Wołodymir Homeniuk) - Jewhen Sełezniow (61. Ołeksandr Hładkij), Jewhen Konoplanka. Sędziował Bas Nijhuis (Holandia). Żółte kartki: Bandrowski, Henriquez, Wichniarek - Krawczenko, Rusoł, Czeberiaczko. W pierwszym meczu: 1-0 dla Lecha. Widzów: 13 tys. <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-P-liga-europejska-playoff-round,cid,637,rid,522,sort,I">Wszystkie mecze eliminacyjne Ligi Europejskiej na żywo - strzelcy bramek, składy, kartki</a>