- Grałem kiedyś przeciwko FC Porto, Benfice i Sportingowi, jeszcze nawet w latach 80. Takie mecze zawsze były i są piękne. To wielkie wyzwanie dla mnie jako trenera, ale i dla całej drużyny - mówił Hiszpan. Zapytany o atuty Sportingu Bakero odparł, że to szybki zespół, który na dodatek z łatwością dochodzi do strzeleckich sytuacji. - Wystarczy im kilkanaście minut i już stają przed szansą. Musimy się temu przeciwstawić, ale nie możemy myśleć o remisie, bo wtedy przegramy - odpowiedział. Kapitan Lecha Bartosz Bosacki jeszcze raz zapewnił, że piłkarze Lecha wolą grać w takich warunkach, jakie są teraz w Portugalii, a nie w Polsce. Różnica temperatur między Poznaniem i Bragą to około 30 stopni Celsjusza. - Dokładnie 33 - uściślił stoper Lecha. - Jesteśmy bardziej przystosowani do takich warunków, jakie panowały w krajach, w których byliśmy na zgrupowaniach - dodał Bosacki. A Lech był przecież na południu Hiszpanii i południu Turcji. - Nasze oczekiwania po awansie z grupy śmierci zdecydowanie wzrosły. Dopiero jak przejdziemy Bragę to pomyślimy o tym, co może być dalej - zarzekał się obrońca mistrza Polski. Czy lechici trenowali rzuty karne, bo tak też może zakończyć się rywalizacja z Bragą? Tak - choćby na zakończenie wtorkowych zajęć w Bradze. - Każdego tygodnia mamy sesję, podczas której ćwiczymy rzuty karne. Doskonale wiem, jak zawodnicy je wykonują - zakończył Bakero. Andrzej Grupa, korespondencja z Portugalii