Bilans spotkań Lecha podczas obozu w Niemczech jest na razie niekorzystny - tylko jedna wygrana, jeden remis i dwie porażki. Poznaniacy już po raz drugi grali w austriackiej miejscowości Jenbach i na kameralnym stadionie, na którym jest tylko jedna trybuna (za to kryta) znów nie potrafili strzelić bramki. Rywala mieli jednak słabszego niż poprzednio - wtedy mierzyli się tutaj z Panathinaikosem Ateny, teraz z dziesiątą ekipą tureckiej ekstraklasy - Manisasporem. W zespole z Turcji w pierwszym składzie wyszedł na boisko Maciej Iwański, ale nic wielkiego nie pokazał. Co ciekawego, w składzie Turków był też Michael Klukowski - urodzony w Austrii reprezentant Kanady polskiego pochodzenia, który dwa lata temu grał przeciwko Lechowi w Lidze Europejskiej w barwach Club Brugge. Po kompromitacji z trzecioligowym VfR Aalen trener Lecha Jose Mari Bakero wrócił do podstawowego składu. W bramce po raz kolejny nie zawiódł Krzysztof Kotorowski - nie miał może aż tak wiele roboty, za to w kluczowych momentach był bezbłędny. Przed przerwą dwukrotnie próbował zaskoczyć go Omar Baris. W Lechu wyróżniał się Aleksandar Tonew - często faulowany przez rywali. Na pięć minut przed przerwą wydawało się nawet, że bułgarski skrzydłowy "Kolejorza" opuści nawet boisko, bo po jednym z fauli długo nie podnosił się z boiska. Zdołał jednak dojść do siebie, a Bakero zmienił go dopiero w 67. minucie. Tym razem Bask dość długo czekał ze zmianami. W przerwie podziękował za grę tylko Dimitrije Injacowi, który całe spotkanie rozegrał w piątek. Dzięki tej zmianie do środka pola wreszcie mógł trafić Semir Stilić, jak zwykle rzucany przez Bakero po skrzydłach. Teraz miejsce Bośniaka zajął bowiem Jacek Kiełb. Lech ma jednak od dłuższego czasu ten sam problem - gdy rywale dość dobrze się bronią, nie potrafi stworzyć zagrożenia w ataku pozycyjnym. Aż do 85. minuty jedynym groźniejszym strzałem poznaniaków było uderzenie z dystansu Rafała Murawskiego. Jedyne dwie bramki podczas tego zgrupowania poznaniacy strzelili po błędach rywali, a dokładniej - złych wybiciach piłki. Tym razem Turcy mogli w taki właśnie sposób pomóc lechitom na pięć minut przed końcem. Po świetnym podaniu Vojo Ubiparipa w doskonałej sytuacji znalazł się Bartosz Ślusarski, ale skiksował. Cztery dni temu, gdy Lech zdobywał w 87. minucie meczu z Rubinem Kazań bramkę na 2-1, Ślusarski świetnie podawał do Serba - teraz rewanż się nie udał. W ostatniej minucie przed porażką Lecha uratował Kotorowski - najpierw obronił strzał z dystansu Mehmeta Guvena, a później z bliska Adema Buyuka. We wtorek Lech rozegra ostatni sparing podczas swojego zgrupowania - zmierzy się z klubem Kamila Grosickiego Sivassporem. W środę poznaniacy wrócą do kraju. Lech Poznań - Manisaspor Kulubu 0-0 Lech: Kotorowski - Wojtkowiak (86. Kędziora), Wołąkiewicz (71. Ślusarski), Arboleda, Henriquez (67. Kamiński) - Injac (46. Kiełb) - Tonew (67. Wilk), Murawski (67. Djurdjević), Możdżeń (67. Drygas), Stilić (67. Golla) - Rudnevs (78. Ubiparip).