<a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I">Ekstraklasa: Wyniki, tabela i strzelcy ligi polskiej - Kliknij!</a> Na trzy kolejki przed końcem sezonu Lech traci punkt do Lechii, trzy do Jagiellonii Białystok i cztery do Śląska Wrocław. Legii Warszawa nie bierzemy tu pod uwagę, bo ona prawo występu w kwalifikacjach do Ligi Europejskiej wywalczyła w Pucharze Polski. Aby i Lech mógł skorzystać ze swojego znakomitego rankingu, który pozwala mu być rozstawionym w każdej z czterech pierwszych rund, musi wyprzedzić dwie z tych trzech wymienionych wcześniej drużyn. Poznaniacy musieliby zdobyć komplet punktów w trzech ostatnich spotkaniach. Będzie to o tyle trudne, że teraz czekają ich dwa wyjazdy - do Gdańska i Bytomia. A na wyjazdach zespół trenera Bakero kompletnie sobie nie radzi. Poznaniacy wygrali tylko dwa z 13 takich spotkań, przegrali aż dziewięć, z tego cztery ostatnie. - Nie wyszły nam te spotkania. A czy graliśmy za bardzo defensywnie? Ruch dziś też przyjechał walczyć o puchary, a grał tylko do tyłu. W tej chwili nie zależy mi, żeby grać dobrze, ale przede wszystkim chciałbym zdobywać punkty. Tak jak dzisiaj - mówił Ivan Djurdjević, który w starciu z chorzowianami był stoperem. Piłkarze Lecha zdają sobie sprawę, że prawdziwe wyzwanie czeka ich w następną niedzielę w Gdańsku. - Tydzień temu po wygranej z Górnikiem mówiliśmy sobie, że już ruszyliśmy do przodu, a jednak Wisła ściągnęła nas na ziemię. Dziś wygraliśmy ważny pojedynek, ale on będzie rzeczywiście ważny, jeśli pokonamy Lechię. Musimy wygrać jeśli chcemy grać w pucharach - powiedział bramkarz Krzysztof Kotorowski. Podobnie jak Kotorowski myśli pomocnik Dimitrije Injac. - Każdy mecz jest teraz finałem, ale ten z Lechią to najważniejszy z finałów. On powinien zadecydować, kto zagra w pucharach - ocenia. Piłkarze Lecha i Ruchu, jak jeden mąż, mieli nadzieję, że nie przyjdzie im już grać przy milczącej widowni. Do 85. minuty sympatycy Lecha nie prowadzili bowiem dopingu - protestowali w ten sposób przeciwko zamykaniu stadionu i innym działaniom wymierzonym w tzw. ruch kibicowski. - Kibice mają powody do protestowania, bo zamykanie stadionów nie jest dobrym rozwiązaniem - uznał Łukasz Janoszka z Ruchu. - Mecze z Ruchem i Górnikiem pokazały, jak ci ludzie cierpią. Piłka nożna jest przecież dla nich - opowiadał Djurdjević. - W 85. minucie nastąpiło to, o czym każdy w Poznaniu marzy. Wtedy kibice nam pomogli, a to była ważna pomoc w tym ciężkim meczu - dodał Kotorowski.