- Doszło do skandalu. Dla mnie też jest to duże rozczarowanie, ponieważ kolarze, którzy przyjechali tutaj, mieli pięknie zafiniszować, natomiast uznali, że rundy są dla nich niebezpieczne, gdyż jest za ślisko. To była jednak bardziej wymówka - stwierdził dyrektor generalny wyścigu. - Jedynym usprawiedliwieniem, jakie mogę dla nich znaleźć jest to, że faktycznie pogoda nie sprzyja ściganiu, ale mogli finiszować, żeby sprawić przyjemność kibicom. Kolarstwo to przecież ich zawód i postąpili bardzo nieuczciwie. - dodał Lang. Organizatorzy zamierzają wyciągnąć wnioski tej sytuacji. - Etap został anulowany, nie będzie żadnych premii czy nagród. W czwartek rano spotkam się z dyrektorami sportowymi wszystkich ekip i z komisją sędziowską i będziemy się zastanawiać nad całą sytuacją, a także nad kolejnymi etapami. Napiszemy też oficjalną skargę do Międzynarodowej Unii kolarskiej (UCI), bo takie zachowanie nie przystoi tej klasy zawodnikom. Dziwię się tylko, że wszyscy w peletonie się poddali tej presji, bo gdy zaraz po etapie rozmawiałem z przedstawicielami ekip, to każdy mówił, że chce się ścigać. Na trasie o wszystkim decydują jednak kapitanowie poszczególnych grup. Jest ich tutaj 18 z Pro Tour i zawodnik, który pracuje na swojego lidera, nie będzie mu się przeciwstawiał nie słuchając jego poleceń - stwierdził Lang. To pierwszy przypadek strajku w historii Tour de Pologne. - Mam nadzieję, że nie będzie więcej takich przypadków. Taka sytuacja nie jest łatwa dla organizatora, ale nie jesteśmy pierwsi i nie będziemy ostatni - powiedział dyrektor generalny Tour de Pologne. Paweł Pieprzyca, Rafał Walerowski; Lublin