Środkowy z Kalifornii zaaplikował rywalom 30 punktów (plus 15 zbiórek), Bryant ledwie 3 "oczka" mniej. W zeszłym sezonie ani razu "Jeziorowcy" nie wystąpili w starciu z Knicks w pełnym składzie. W styczniu 2001 w Nowym Jorku zabrakło Shaqa, który narzekał na bóle stopy, w kwietniowym rewanżu już w pierwszej kwarcie urazu kolana nabawił się Bryant i nie powrócił juz do akcji. Tym razem goście rozwiali nadzieję ekipy Don Chaney już w pierwszej kwarcie punktując Knicks 32:18. Dla pokonanych 22 punkty zdobył Latrell Sprewell, 21 Allan Houston. Wyraźnie na zadyszkę cierpią Washington Wizard. Ekipa Douga Collinsa z kulejącym Jordanem w składzie poniosła siódmą klęskę w ośmiu ostatnich grach, nie dając rady na Florydzie w American Airlines Center miejscowym Miami Heat (80:92). Dobę wcześniej "Czarodzieje" ulegli dwoma "oczkami" zespołowi Pata Riley`a w MCI Center (95:97). Jordan wciąż narzekający na bóle przeciążonego kolana zabawił na parkiecie 30 minut oddając na kosz rywali 13 rzutów z czego tylko 4 celne i zakończył zawody z mizernym dorobkiem 9 punktów. W finałowej kwarcie zagrał jedynie trzy minuty i w ostatnich sześciu już z tylko z ławki obserwował poczynania swych partnerów. - Michael przed meczem już po raz czwarty w sezonie miał usuwaną z kolana wodę. Nie pozwoliłem mu grać, ale mnie nie posłuchał, no i kolano odmówiło posłuszeństwa - wyznał Collins, który będzie musiał się teraz pogodzić z dłuższą absencją swego asa. Zupełnie inne nastroje panują w obozie z Miami. Heat po fatalnym starcie sezonu z bilansem 23:31 wracają do walki o play off. Tym razem na zwycięstwo zapracowało aż 6 graczy z ponad 10-punktowym dorobkiem na czele z Rodem Stricklandem (16 punktów), Eddie Jonesem (15) I Brianem Grantem (14). Zobacz wyniki meczów z 23 lutego