Według trenera reprezentacji polskich skoczków narciarskich, w przyszłym sezonie, przy pomocy kolegów z zespołu, Małysz ma znowu pokazać swoją najlepszą formę. - Czy pan sądzi, że Adam Małysz będzie jeszcze skakał tak, jak kilka lat temu? - Nie można już wrócić do tego, co było trzy, cztery lata wstecz. Od tego momentu skoki narciarskie bardzo się zmieniły. Zmieniono zasady, od zeszłego roku zmienił się sposób szycia kombinezonów, stąd nie da się porównać skoków sprzed kilku lat z obecnymi. Dlatego musieliśmy zmienić system ćwiczeń z Adamem, co przynosi dobre rezultaty. Teraz często trenujemy nad mięśniami jego nóg, ponieważ dawniej nie było z tym najlepiej, w tym sezonie z tego powodu odniósł dwa urazy. I to był problem. Kiedy Adam nie mógł trenować, to stawał się nerwowy, bo chciał startować i, mimo kontuzji, odnosić sukcesy. Moim zdaniem dlatego Adam nie pokazał w tym sezonie pełni tego, na co go stać. - Czy zgodzi się pan w takim razie ze słowami Adama, który stwierdził, że mimo wszystko w tym sezonie były plusy? - Tak. Przecież wygrał letnią Grand Prix i cztery zawody Pucharu Świata - więcej niż cała ekipa austriacka. Są oczywiście rzeczy, które należy poprawić - jak na przykład organizację całej ekipy. Dzięki temu w przyszłym sezonie Adam otrzyma większe wsparcie od kolegów z drużyny i powinien pokazać się w swojej najlepszej formie. - A propos reszty ekipy, to tylko Małysz regularnie kwalifikuje się do konkursów Pucharu Świata, pozostali Polacy mają z tym w dalszym ciągu kłopoty. Pan miał to zmienić. - Oczywiście, staramy się to zrobić, ale wszyscy wiedzą, że mamy pewne problemy z chłopakami: z ich motywacją, wagą, dyscypliną. To trzeba na pewno zmienić w przyszłym roku. Zrobimy lekkie przemeblowanie w kadrze, gdyż niektórym zawodnikom brakuje motywacji do pracy. Samo bycie w reprezentacji już ich satysfakcjonowało, ale nie prezentowali takich wyników, jakich od nich oczekiwaliśmy. Ponadto sądzę, że nadchodzi czas młodzieży, ale jeszcze ci chłopcy muszą kilka lat potrenować. Nikt nie jest w stanie niczego zmienić w ciągu jednego czy dwóch lat. Skoczka kształtuje się w wieku 15, 16, 17 i 18 lat - wtedy pracuje się nad siłą. I tak np. Mateusz Rutkowski miał tę siłę rok temu, a poza tym był dobry technicznie, ale gdy przytył sześć, siedem kilogramów wszystko stracił. - Kto będzie następnym Adamem Małyszem polskich skoków? - Nie sądzę, abyśmy znaleźli nowego Adama Małysza, ale jest kilku młodych, utalentowanych chłopaków, pięciu, sześciu, którzy ciężko pracując mogą wiele osiągnąć. - Za rok odbędą się igrzyska olimpijskie w Turynie. Jak się przygotowujecie do tej imprezy? - Mamy ogólny plan przygotowań. W ciągu najbliższych dwóch, trzech tygodni dokonamy analizy mijającego sezonu, a potem zaczniemy pracę nad nowym. Nie potrzebujemy zbyt długich wakacji, ponieważ w okresie letnim lepsze są krótsze przerwy od treningu, aby pobyć z rodziną w domu. Nie zrobiliśmy tak w zeszłym roku, a w tym to zmienimy, bo przecież resztę cały czas spędzamy we własnym gronie. Rozmawiał w Planicy: Paweł Pieprzyca WIELKIE podsumowanie sezonu z INTERIA.PL! Zobacz wyniki wszystkich konkursów sezonu 2004/2005 oraz klasyfikację generalną PŚ. Zobacz relację z czata z Adamem Małyszem Zobacz galerię zdjęć z Planicy Zobacz relację z czata z Heinzem Kuttinem We wtorek naszym gościem na czacie będzie Apoloniusz Tajner! Zapraszamy!