"Jutro udzielę wam wywiadu. Na pewno" - obiecywał nam Kuszczak w Belgradzie po ostatnim treningu przed starciem z Serbią, ostatnim w eliminacjach do Euro 2008. "Nawet wtedy, gdy będzie Pan rezerwowym" - zapytał wysłannik INTERIA.PL. - Nawet wtedy - odparł Kuszczak. Ale tak naprawdę nawet przez głowę mu nie przeszło, że po opuszczeniu kadry przez kontuzjowanego Artura Boruca, może zabraknąć dla niego miejsca na boisku. Tymczasem przeciw Serbom wybiegł Łukasz Fabiański. - Nie mogę tego zrozumieć. Im więcej gram w Manchesterze, tym bardziej oddala się ode mnie gra w reprezentacji - mówił po remisie z Serbami rozgoryczony Kuszczak. Choć wspomnienie po tamtym bólu u Tomasza zostało, w wywiadzie z "GW" podkreśla: - Każde powołanie bardzo mnie cieszy. Bardzo chciałbym pojechać na Euro. Kuszczak jest dumny z siebie, bo robi systematyczne postępy. W całym minionym sezonie zagrał w 13 meczach, a teraz, z 26 spotkań ManUnited zaliczył już dziesięć! - W Lidze Mistrzów wystąpiłem już w pięciu meczach, grałem więcej niż Edwin (van der Sar - przyp. red.) - cieszy się Kuszczak. - Nie jestem tylko rezerwowym bramkarzem, który wchodzi, bo kolegę boli pachwina, tylko bramkarzem rezerwowym, który jest coraz bliżej podstawowego składu - podkreśla Tomek w "GW". Karuzela Premier League kręci się na tyle szybko, że Kuszczak nawet na święta nie ściągał do Anglii rodziny. - W Wigilię rano trenowaliśmy. Wieczorem poszedłem, dosłownie dwie przecznice dalej, do polskich przyjaciół na kolację - opowiada Tomek "GW". - W pierwszy dzień świąt mieliśmy trening i po nim pojechaliśmy do Sunderlandu. W starciu z Sunderlandem Polak zastąpił van der Sara (ma naciągniętą pachwinę) i jego zespół wygrał 4:0. - Obroniłem dwa groźne strzały, zostałem pochwalony przez sir Aleksa Fergusona. Za spokój, refleks i pewność - zdradza "GW" Kuszczak, który był nieraz świadkiem słynnej "suszarki" menedżera mistrzów Anglii - gdy jest wściekły na zawodnika, to z kilku centymetrów wrzeszczy mu w twarz. - Na swojej skórze tego nie doświadczyłem, ale parę razy słyszałem i widziałem. No cóż ... Sir Alex potrafi długo, głośno i dosadnie się wyrazić - opowiada Tomasz. Więcej w "GW".