- Dziś oficjalnie ogłaszam, że wraz z Dominikiem Życkim, z którym od czterech lat żegluję na łódce klasy Star, obraliśmy kurs na Londyn 2012. Choć z Warszawy nad Kanał La Manche nie jest daleko, to droga wszystkich żeglarzy wiedzie jednak przez Australię. Tam w 2011 roku mistrzostwa świata będą decydującą kwalifikacją olimpijską - poinformował Kusznierewicz. Po pekińskich igrzyskach, w których to warszawiacy zajęli czwarte miejsce, nie byli zdecydowani co do przyszłości. Tygodniami rozpatrywali różne warianty, analizowali różne możliwości. - Pomysłów było wiele - przyznał Kusznierewicz. - Aby któryś z nich mógł zostać zrealizowany, należało dysponować budżetem ponad półtora miliona złotych na rok. Światowy kryzys finansowy sprawił, że takiej kwoty nie udało się zagwarantować. Natomiast realne jest przygotowanie się do londyńskich igrzysk za środki budżetu państwa i związku żeglarskiego. Jak podkreślił mistrz olimpijski z Atlanty (1996), nie zamierza na tych środkach poprzestać. "Byłoby nie fair, gdybym tylko liczył na te źródła finansowania i czekał, aż manna spadnie z nieba. Cały czas szukam sponsorów. Na dziś mam podpisane umowy z Mercedesem, Diners Club i Omegą. Zamierzamy bardzo oszczędnie dysponować środkami. Na przykład nie kupimy nowej łódki, a tą co mamy, oddamy w kwietniu do remontu". Rok 2009 będzie też dla załogi polskiego Stara skromniejszy jeśli chodzi o udział w zawodach. Jak zaznaczyli zawodnicy, priorytetem będzie dla nich obrona tytułu mistrzów świata w sierpniu w Szwecji oraz wrześniowe regaty na olimpijskim akwenie 2012 u wybrzeży Kanału La Manche. Mateusz Kusznierewicz (YKP Warszawa), czterokrotny olimpijczyk (Atlanta 1996, Sydney 2000, Ateny 2004, Pekin 2008), który 29 kwietnia skończy 34 lata dodał, że przygotowania do piątych igrzysk nie zamykają tematu "innych marzeń". - Nie ukrywam, że od dawna chodzi mi po głowie żeglowanie na dużych jachtach i udział w regatach Pucharu Ameryki. Nie zamykam tego tematu, jedynie odsuwam nieco w czasie. Na razie ponownym celem numer jeden, obranym tak jak cztery lata temu, jest start w regatach olimpijskich - zaznaczył. Dla 35-letniego Dominika Życkiego (Spójnia Warszawa), podjęcie decyzji o obraniu kursu na Londyn 2012 było o tyle trudniejsze, że jest on ojcem aż trzech córek: 7-letniej Poli, 5-letniej Maji i 2- letniej Meli. - Konsultowałem wszystko z żoną Małgorzatą. Oceniliśmy, że można będzie pogodzić moje żeglowanie z prowadzeniem domu. Nie wiem czy ten temat byłby aktualny, gdybym w Chinach zdobył z Mateuszem złoty medal olimpijski. Zrobiliśmy i daliśmy z siebie wszystko, aby go mieć. Niestety, zabrakło nam trochę szczęścia w Qingdao i los znowu nas kusi - spróbujcie jeszcze raz... No i spróbujemy - powiedział Dominik Życki, przez wiele lat rywal Kusznierewicza w klasie Finn, który po raz pierwszy wsiadł razem z nim do Stara w dniu Święta Pracy, 1 maja 2005 roku na włoskim jeziorze Garda.