Konflikt dyrektora Makarczyka z Piotrem Robertem Radwańskim wybuchł o startowe dla "Isi" w Warsaw Open. Wedle niektórych źródeł dyrektor Makarczyk miał obiecać pieniądze za sam udział Agnieszki w warszawskim turnieju (chodziło o kwotę rzędu 10 tys. dolarów), ale później wycofał mu się sponsor i zrezygnował ze startowego dla starszej z sióstr Radwańskich. Brakujące do domknięcia budżetu pieniądze wyłożył jednak Polsat. Na dodatek Radwański dowiedział się, że np. Szarapowa - mimo kłopotów finansowych turnieju - otrzymuje startowe, choć na dzisiaj jest zawodniczką z drugiej setki listy WTA. Oto treść maila od ojca sióstr Radwańskich do dyrektora Makarczyka: "Witam. Jak ma rozumieć nic dla nas nie masz, tylko grę na nucie patriotycznej i górnolotne ideały. Wybacz - inne czasy i poza tym rozmawiałem z Olkiem Hoffmanem (prawa ręka Solorza) i wiem, że dostałeś pieniądze. Jeżeli jedziesz do Hiszpanii na łowy zawodniczek, to przecież nie z pustą sakwą. Ale dla nas masz tylko dobre słowo, ale dla innych masz na zachętę. Pamiętaj możemy w każdej chwili zgłosić medical, obyś się nie przeliczył... W tej chwili mogę Ci zagwarantować grę tylko Uli" - czytamy w liście elektronicznym udostępnionym przez Makarczyka. - Ja bardzo chciałem, żeby Agnieszka zagrała Warszawie, ale mieliśmy ją traktować tak samo, jak inne zawodniczki, nawet większe gwiazdy od niej. Mamy problemy z finansowaniem turnieju, nie wiem, jak to się skończy, dlatego nie mogliśmy spełnić żądań - powiedział Makarczyk, który nie zgodził się odpowiedzieć na żadne pytanie dziennikarzy. Dyrektor turnieju, jak podkreślił, nie ma pretensji do Agnieszki, która jest świetną zawodniczką, ale do jej otoczenia. To właśnie ktoś z otoczenia tenisistki miał obrazić pracownika turnieju w sprawie przepustki, a jeśli chodzi o nie wpuszczenie samochodu Radwańskich na parking, to Makarczyk stwierdził, że sponsorem turnieju jest Suzuki, stąd auto Mercedesa nie mogło stać w tej strefie. - Samochodami Suzuki jeżdżą wszystkie zawodniczki - powiedział. Kolejna odsłona wojny z Makarczykiem team Radwańskich zastał w Paryżu. Po ujawnieniu treści prywatnego listu Piotr Radwański powiedział dziennikowi.pl, że "ani Agnieszka ani Urszula więcej nie zagrają w tym turnieju, jeśli będzie go organizował ten człowiek. To ważna wiadomość na przyszłość dla sponsorów". Już wcześniej pan Piotr obraził się na Warsaw Open, bo nie pojawiał się na kortach Legii nawet wtedy, gdy grała jego córka Urszula. W rolę trenerki musiała wcielić się oficjalnie kontuzjowana Agnieszka. W ten sposób powstało "polskie piekiełko", które z pewnością nie pomoże wizerunkowi polskiego tenisa na świecie. Paweł Pieprzyca, Michał Białoński, Warszawa