Przed panem ostatni wyścig sezonu. Cieszy się pan, że to już koniec? Robert Kubica: To był długi i ciężki rok. W pierwszej połowie było nam łatwiej w walce o pierwszy rząd na starcie i podium w wyścigach. W drugiej części sezonu było jednak znacznie trudniej. Starałem się wyciągnąć maksimum z samochodu, a mimo to własnymi siłami mogłem walczyć co najwyżej o czwarte albo piąte miejsce. Nie byłem więc w najlepszej sytuacji. Jak podchodzi pan do wyścigu, w którym o mistrzostwo będą walczyli dwaj inni kierowcy? Pojadę dokładnie tak samo, jak w każdym innym wyścigu. A jeśli za panem będzie Felipe Massa lub Lewis Hamilton i od tego, czy pan ich przepuści, będzie zależało mistrzostwo? Ścigam się dla swojej ekipy, nie dla Felipe czy Lewisa. To oczywiste. Obchodzi pana w ogóle, kto zostanie mistrzem? Nie specjalnie. Zazwyczaj tytuł zdobywa kierowca, który miał lepszy zespół, szybszy bolid i popełniał mniej błędów. Lewis jest oczywiście w lepszej sytuacji, ale dopóki nie przejedzie linii mety, wszystko jest możliwe. A komu pan kibicuje? Massie. Podobnie jak chyba większość zawodników. Czy jest pan rozczarowany, że nie walczy już o tytuł? Nie. Trzecie miejsce będzie dla mnie dobrą nagrodą. więcej w "Dzienniku"