"Jestem dużym fanem torów ulicznych, więc z niecierpliwością czekam na wyścig w Monako. Zawsze mam dobre przeczucia przed weekendami w Monte Carlo, bo naprawdę lubię jeździć między tymi barierami i ścianami. Tam nie ma marginesu błędu, co sprawia, że ściganie się jest jeszcze ciekawsze" - mówi polski kierowca w wywiadzie dla oficjalnej strony Formuły 1. "Oczywiście nie można przewidzieć, jak w tych specyficznych warunkach spiszą się nowe bolidy z inną aerodynamiką i oponami typu slick. Ale przekonamy się o tym już w czwartek" - zaznacza krakowianin, który przed rokiem zajął drugie miejsce w wyścigu na ulicznym torze Monte Carlo. Z kolei Nick Heidfeld podkreśla, że wyścigowy weekend w Monako, to coś naprawdę specjalnego. I nie mówi tylko o siedzeniu za kółkiem bolidu... "Weekend F1 w Monte Carlo, to wyjątkowa rzecz. Liczą się tylko Formuła 1 i imprezy. Wkoło jest mnóstwo znanych osób, przystań jest pełna jachtów, wszystko przeszywa odgłos wyjących silników, a tor jest wypełniony kibicami. W Monako fani są bliżej kierowców, niż na jakimkolwiek innym torze. Dla mnie za każdym razem to wspaniały widok" - wyznaje "Szybki Nick", ale ostrzega przed niebezpieczeństwem, które czycha na kierowców tuż po starcie. "Z nowym przednim skrzydłem trzeba uważać na pierwsze ciasne zakręty. Istnieje duże ryzyko zahaczenia któregoś z rywali" - uczula Heidfeld.