W sobotę Sosnowski będzie boksował w niemieckim Gelsenkirchen z Ukraińcem Witalijem Kliczką o mistrzostwo świata WBC w wadze ciężkiej. Krzysztof Zbarski urodził się i mieszka w Warszawie. Ukończył studia w instytucie stosowanych nauk społecznych, a później przez rok dokształcał się w zakresie public relations. - Ale pracy nie napisałem i się nie obroniłem - zastrzega człowiek, który od 12 lat prowadzi karierę Sosnowskiego, a na co dzień słynie z wyważonych wypowiedzi. Mówi o sobie, że nigdy nie był promotorem, a pięściarstwo zawodowe nie jest jego źródłem dochodów. Sosnowskiego poznał na zajęciach kickboxingu w stolicy. - Trenowałem rekreacyjnie, a Albert był już mistrzem Polski i Europy. Generalnie nigdy nie pasjonowałem się sportem, jedynie dla zdrowia biegam. Pod koniec lat 90. otrzymałem od Barry'ego Hearna propozycję współtworzenia sportu w kanale Wizja, realizowałem projekty pod nazwą gale bokserskie. W Polsce nie było grup bokserskich, nie było menedżerów, a było zapotrzebowanie w telewizji na polskich zawodników. Tak zaczęła się moja koleżeńska współpraca z Albertem - powiedział 38-letni Zbarski. Menedżer Sosnowskiego przyznaje, że boksowanie z Kliczką o tytuł WBC to "przewyższenie marzeń". - Sądziłem, że Alberta stać na pojedynki z rywalami z europejskiej czołówki i zdobycie pasa mistrza Starego Kontynentu. Ten cel osiągnął, co było satysfakcją i zwieńczeniem marzeń. Od początku nie stała za nim żadna stacja, nie mieliśmy odpowiednio mocnego budżetu - przypomina. Krzysztof Zbarski nie lubi, gdy określa się go twórcą sukcesów Sosnowskiego. - Korzystam z pomocy i fachowości wielu ludzi, specjalistów od prawa, sponsoringu, ubezpieczeń. Moim zadaniem jest włączenie ich do wspólnej pracy. Sam często nie bywam nawet na walkach Alberta. Do Niemiec przyjechałem, bo chcę wszystkiego dopilnować. O swojej rodzinie nie chce mówić. Wiadomo jedynie, że jest żonaty i ma córkę. Pasjonuje się motoryzacją. - Prenumeruję kilka pism z tej branży. Lubię oglądać samochody, ale nie mam jednego wymarzonego. Czym jeździ? A, to żadne specjalne auto... - dodał. Radosław Gielo, Gelsenkirchen