- Za każdym razem powtarzam, że jak nie ma wpadek, jest możliwość wskoczenia na podium, ale przy jakichś problemach zaczyna się robić o to bardzo trudno. Mimo wszystko myślę, że czwarte miejsce nie jest złe. Chociaż za chwilę będzie można powiedzieć, że jesteśmy kolekcjonerami czwartych lokat. To na pewno rozdrażniające, bo cały czas o to podium się ocieramy, a nie możemy na stałe się na nim zadomowić - powiedział Kruczek. Przyznał jednocześnie, że jeszcze dwa lata temu czwarte miejsce braliby w ciemno. - Teraz mamy większe aspiracje. Zwłaszcza po dobrym sezonie letnim i po tym, jak mamy dwóch zawodników - Adama Małysza i Kamila Stocha w dziesiątce Pucharu Świata. W tej chwili, gdy zajmujemy czwartą pozycję, czujemy niedosyt - dodał. Za rok w ekipie zabraknie jednak Małysza. - Oczywiście sytuacja na pewno będzie całkiem inna. Nie będzie Adama, ale jest Kamil, który w tej chwili skacze na poziomie Adama. Dwa czy trzy lata temu Adam był też tylko jeden i też się udawało wskakiwać na czwarte miejsce, a nawet zajmować pozycję na podium. Myślę, że utrzymanie tej lokaty jest możliwe - uważa polski szkoleniowiec. Ciarki przeszły polskim kibicom po plecach w drugiej próbie Stocha, kiedy polski skoczek miał poważne problemy w początkowej fazie lotu i ratował się przed upadkiem. - Wszystkim wtedy ścierpła skóra. Słyszałem jęki za plecami i chwile oczekiwania co się teraz stanie. Każdemu zawodnikowi kiedyś się taki skok przytrafia i gdzieś tam po głowie mi chodziło, że Kamil go jeszcze w tym sezonie nie miał. Wszystko bym zniósł, ale nie na tej skoczni. On z tego fantastycznie wybrnął i miał nawet drugą odległość w grupie - ocenił Kruczek. Na niedzielę zaplanowano ostatnie w tym sezonie indywidualne zawody Pucharu Świata. Rywalizacja w Planicy rozpocznie się o godz. 10.00.