Wyobraźmy sobie środowy wieczór. Godzina 20:45 i w telewizji, zamiast piłkarskiej Ligi Mistrzów, mamy transmisję z kronum, lacrosse albo futbolu amerykańskiego. To możliwe, bo niektóre z nowych sportów w Polsce zyskują coraz większą popularność. 20 zawodników w kaskach, biegających po boisku z czymś, co przypomina siatkę do łapania motyli - to właśnie dyscyplina o nazwie lacrosse. Sport ten dopuszcza bardzo agresywne zagrania w celu odebrania piłki przeciwnikowi. - To przede wszystkim gra kontaktowa. Zawodnicy grają ciało w ciało. Walka o piłkę jest momentami brutalna - mówi Interii Przemysław Tabor, bramkarz drużyny Kraków Kings i reprezentacji Polski. Może nie jesteśmy jeszcze tuzami światowego lacrosse’a, ale idzie nam całkiem nieźle. Na ostatnich mistrzostwach świata w 2014 roku, gdzie zagrało 38 zespołów, "Biało-czerwoni" zajęli 20. miejsce. Wygrali trzy mecze, przegrali cztery. Cztery lata wcześniej Polacy uplasowali się na 14. pozycji. Działa także liga i rozgrywany jest Puchar Polski. - Z roku na rok mamy na trybunach coraz więcej kibiców. Być może za kilkanaście lat uda się zyskać jeszcze większe grono widzów i dotrzeć z przekazem do telewizji - ma nadzieję Tabor. Dowiedz się więcej o lacrosse'ie - kliknij Innym kontaktowym sportem, który przywędrował do nas ze Stanów Zjednoczonych, jest futbol amerykański. O fenomenie tej dyscypliny w USA świadczą liczby. Finał ligi NFL, czyli Super Bowl, w 2015 roku oglądało w telewizji 114,4 miliona Amerykanów. W przerwach meczu emitowane są najdroższe reklamy na świecie. Jeszcze więcej widzów oglądało po pierwszej części spotkania koncert Kate Perry - 118,5 miliona. - Sama rozgrywka jest bardzo fajna. Dużo dzieje się na boisku, są efektowne kolizje. Futbol pozwala także na rodzinną atmosferę na trybunach lub przed telewizorem. To nie jest rodzaj sportu, przy którym trzeba siedzieć cały czas przed ekranem w obawie, że coś się przegapi. Czas gry jest przerywany. Można spokojnie porozmawiać, grillować i oglądać, wiedząc, że nic się nie przypali ani niczego się nie przegapi - mówi Filip Mościcki, rozgrywający reprezentacji Polski. Futbol jest już w Polsce tak popularny, że finały polskiej ligi dwa razy odbyły się na Stadionie Narodowym w Warszawie. - Futbol w Polsce rozwija się w miarę równym tempem. Jak zaczynałem grać dziewięć lat temu, to była jedna liga z ośmioma drużynami. Organizacyjnie i sportowo byliśmy na dość przeciętnym poziomie. Przez te lata przeszliśmy na wyższą sportową półkę. To już prawie ten sam futbol, co w Stanach Zjednoczonych - uważa Mościcki. W Polsce o futbolu amerykańskim nie mówi się dużo, ale mamy już 58 zespołów, grających w czterech ligach. Są też rozgrywki juniorskie. Czytaj więcej o futbolu amerykańskim w Polsce Ciekawą inicjatywą jest kronum - dyscyplina, która dowodzi, że można połączyć piłkę nożną, koszykówkę i piłkę ręczną! Patrząc na ten sport chyba każdy kibic w pierwszym momencie ma właśnie wyraz twarzy w rodzaju: "ale o co w tym wszystkim chodzi?". Wbrew pierwszemu wrażeniu nie jest to wszystko takie skomplikowane, a przy okazji Polacy mogą być pionierami sportu powstałego zaledwie... siedem lat temu. - Myślę, że również wielu naszych rodaków zainspiruje myśl, że mamy szansę być jednymi z pierwszych w tym sporcie i wpływać na rozwój tej dyscypliny w Europie - mówi Interii Piotr Szatkowski z Kronum Polska. - Od założenia pierwszego klubu futbolu amerykańskiego w Warszawie do powstania ligi minęło 7 lat i nasz cel jest podobny - dodaje Szatkowski. Dowiedz się więcej o kronum Kolejnym sportem, który przywędrował do Polski zza oceanu, jest baseball, znany w naszym kraju głównie z filmów familijnych. W Stanach jest tylko trochę mniej popularny niż futbol i koszykówka. W Polsce to najstarszy ze sportów importowanych z USA, ale mniej znany. Pierwszego mistrza Polski w baseballu wyłoniono już w 1984 roku - została nim drużyna KS Silesia Rybnik. Obecnie w ekstralidze gra sześć drużyn, a w pierwszej lidze dziewięć. Pięć drużyn liczy polska liga softballu kobiet. - Futbol amerykański czy lacrosse można uprawiać na boisku piłkarskim, ale do baseballu potrzebna jest dużo większa przestrzeń. Myślę, że to największy problem dla rozwoju tego sportu w Polsce. Baseball mógłby też być zdecydowanie lepiej promowany, ale kluby skupiają się raczej na samych rozgrywkach niż na promocji, co nie służy całemu środowisku. Polski związek nie jest również wzorem organizacyjnym - mówi Interii Piotr Duszeńko, zawodnik, jeden z trenerów i prezes klubu Baseball Wrocław. Niestety, w Polsce baseball kojarzy się głównie z kijem, przy pomocy którego można komuś spuścić łomot. W USA kultura baseballowa jest bardzo rozwinięta. Niezmiennie popularne są czapeczki baseballówki czy zbieranie kart z największymi gwiazdami, których sławę porównać można do sławy gwiazd muzyki czy filmu. - Dość znana była przed laty kampania społeczna z hasłem "Kij służy do grania, nie do zabijania". W naszym środowisku sportowym używa się słowa pałka. Oczywiście, staramy się zmienić nastawienia do pałki baseballowej, szkoda, że używana jest przez innych do stosowania przemocy. Trzeba zaznaczyć, że chuligani posługują się zazwyczaj "samoróbkami", które ze sprzętem sportowym nie mają nic wspólnego - tłumaczy Duszeńko. Czytaj więcej o problemach baseballu w Polsce W Polsce ciężko się przebić także krykietowi, a to przecież sport, który ma miliardy fanów! W Indiach to wręcz religia. Po zdobyciu mistrzostwa świata w 2011 roku w tym kraju bawiono się do rana. - Ludzie w Polsce mogą się zainteresować krykietem, jeśli zerwie się ze stereotypem, że to nudny sport - mówi Interii Tarun Daluja, prezes Warsaw Cricket Club, zarządzający także polską federacją. Okazuje się, że nasi krykieciści mają już na koncie spore sukcesy. - W 2012 roku wygraliśmy Puchar Europy T20, w którym brało udział osiem zespołów. W 2014 roku byliśmy najlepsi w Pucharze Europy Centralnej, pokonując trzech rywali. Rok później powtórzyliśmy ten sukces - wylicza Daluja. Dowiedz się więcej o krykiecie Jeszcze bardziej abstrakcyjna dla polskich kibiców jest dyscyplina o nazwie polo. Czteroosobowe drużyny jeżdżą na koniach i starają się wbić do bramki drewnianą, białą kulę. 3-minutowe przerwy w meczu wystarczają zawodnikom zaledwie na zmianę konia. Mechanizm jest prosty. Jeśli w którymś z tych sportów zaczniemy odnosić duże sukcesy, to mogą one zyskać w Polsce grono oddanych fanów. Bo przecież kto z nas interesował się skokami narciarskimi przed erą Adama Małysza albo wstawał w niedzielę rano, aby oglądać biegi narciarskie przed sukcesami Justyny Kowalczyk? Grzegorz Zajchowski