Piłkarze Cracovii w ośmiu dotychczasowych meczach w ekstraklasie zebrali w sumie 27 żółtych i dwie czerwone kartki - piłkarzy Lecha sędziowie upominali tylko 11 razy. Czterech piłkarzy Cracovii ma już po trzy żółte kartki (Niedzielan, Ntibazonkiza, Nykiel i Szeliga), czterech kolejnych - po dwie. W Lechu tylko środkowi pomocnicy Możdżeń i Injac byli upominani dwukrotnie. Poznaniacy nie mogą więc spodziewać się "głaskania" w Krakowie i tak czystego meczu, jak tydzień temu we Wrocławiu. - Zawsze ciężko się gra, gdy przeciwnik gra bardzo agresywnie, czasem nawet brutalnie i wysokim pressingiem. Tyle że nikt nie jest w stanie grać tym pressingiem przez całe spotkanie, a tylko przez 15 czy 20 minut. Później dostaniemy 70 minut normalnej gry - mówi Kriwiec. Lechowi wiodło się ostatnio w wyjazdowych starciach z Cracovią źle - wygrał jeden mecz odkąd zespół z Krakowa wrócił w 2004 roku do ekstraklasy. Kriwiec swojego pierwszego gola w polskiej lidze strzelił jednak właśnie "Pasom" - przy Bułgarskiej "Kolejorz" wygrał 3-1. - To było chyba z półtora roku temu, dawno temu. To historia, mamy kolejny mecz z tą drużyną i wszystkie myśli idą w kierunku zwycięstwa właśnie w sobotę - mówi Białorusin. W tym sezonie Cracovia wszystkie punkty zdobyła na wyjazdach, przy Kałuży przegrała już z Koroną, Legią, ŁKS i Śląskiem. - Tak, ale zmienił się trener i coś to dało drużynie, bo w Zabrzu już wygrali. I pewnie dalej będą chcieli wygrywać, tym bardziej przed swoimi kibicami - mówi Kriwiec, który w tym tygodniu dostał powołanie do swojej reprezentacji na mecze z Rumunią i Polską. - Chciałem zagrać przeciwko Polsce. Jeżeli mnie trener zapyta o waszą reprezentację, to powiem mu wszystko co wiem. Wiem jak gra, śledzę wyniki, znam piłkarzy. No cóż, mogę się spotkać z Rafałem Murawskim, obok którego gram w klubie. Nie wiem jak to będzie wyglądało, ale na boisku nie ma przyjaciół. Mecz zapowiada się ciekawie, bo my gramy odważnie, nie bronimy się całym zespołem, podobnie zresztą jak Polska - twierdzi Kriwiec. Zapytany o to, kogo by wyróżnił, odpowiada ze śmiechem: - Rafała Murawskiego! Robert Lewandowski jest bardzo groźnym napastnikiem, a z tego co widziałem w ostatnich meczach, to bramkarz Szczęsny jest najmocniejszym punktem drużyny - kończy pomocnik Lecha.