- Oczywiście, jak każdy sportowiec mam marzenia, a w nich - medal. Ale tu nie wszystko zależy ode mnie - dodał Krężelok. - Najpierw trzeba trafić ze smarowaniem, a potem mieć jeszcze furę szczęścia na trasie. Powiem tylko, że w ćwierćfinałach biega się w szóstkę, a na finiszu przygotowano cztery tory. Kto da się wcześniej zamknąć, pobiegnie za złym zawodnikiem, może się pożegnać z awansem. Trochę tych sprintów w życiu zaliczyłem, ale wiele rzeczy mnie wciąż zaskakuje - stwierdził. - Jest kilku takich, z którymi nie lubię się ścigać. Na przykład Peter Larsson. W Salt Lake City złamał mi kijek i w ogóle, można mieć pewność, że w każdym starcie coś komuś zrobi albo sam się przewróci - podkreślił Krężelok.