Pierwszy mecz 1/16 finału Pucharu UEFA Lech - Udinese zakończył się w Poznaniu remisem 2:2. Rewanż w czwartek we Włoszech (godz. 20.45). - Gdyby mecz w Poznaniu trwał 10 minut krócej i skończył się wygraną Udinese 2:0, to raczej trudno byłoby myśleć o awansie. Było jednak 2:2 i szanse na awans są - powiedział Marek Koźmiński. Były reprezentant Polski zaleca jednak grę ostrożną i wyrachowaną. - Nie zgadzam się z opiniami, że lechici powinni się rzucić na gospodarzy, zaatakować od pierwszego gwizdka sędziego. Sądzę, że ułańska szarża mogłaby się źle skończyć, a strata jednej bramki znacznie ograniczyłaby szanse Lecha na korzystny wynik. Zespół trenera Smudy musi zagrać mądrze, wyrachowanie i spróbować pokonać Włochów ich własną bronią, a kto jak kto, ale oni potrafią kalkulować - zaznaczył. Koźmiński, który wybiera się do Udine i będzie oglądał mecz z trybun stadionu Friuli, uważa że gospodarze także zagrają ostrożnie. - Dla Udinese to jeden z "normalnych" meczów, kolejny w sezonie, który chcą wygrać. My traktujemy go jako spotkanie "o wszystko", a Włosi podchodzą do tego znacznie spokojniej. Podobnie zresztą jak kibice, których gracze Lecha nie muszą się obawiać. Są w Italii stadiony, gdzie fani potrafią zgotować "piekiełko", ale w Udine atmosfera na meczach bywa letnia, a doping spokojny, bez szowinizmu czy jakichś wybryków - zakończył Marek Koźmiński.