"Cieszę się, że tak ładnie to wyszło, ale ja o niej (historii - przyp. red.) nie myślę. Przecież jeszcze tyle startów przede mną. Nawet ten sezon jeszcze się nie skończył" - powiedziała Kowalczyk, cytowana przez "Przegląd Sportowy". "Jak będę miała około 35 lat, czy też kiedy przejdę już na sportową emeryturę, to wtedy popatrzę na to z perspektywy" - dodała zawodniczka z Kasiny Wielkiej. Przed mistrzostwami Polka nie zapowiadała sukcesów, choć, jak się później okazało, była w znakomitej formie. "Nienawidzę sportowców, którzy przed zawodami mówią, że wygrają. Oni po prostu nie mają szacunku dla swoich rywali. Moje przeciwniczki nie mówią mi: proszę Justyna, droga otwarta, wygrywaj. Mam do nich wielki szacunek, bo doskonale wiem, ile pracy kosztowało je dojście do wysokiej formy" - stwierdziła Kowalczyk. Była znakomita biegaczka Katerzina Neumannova powiedziała, że wielkimi gwiazdami w Libercu były: nasza zawodniczka i Finka Aino-Kaisa Saarinen. "Finka była lepsza ode mnie, bo trzykrotnie wygrała" - skromnie stwierdziła Polka, która także bardzo sobie ceni medal wywalczony w biegu na 10 km techniką klasyczną. "Wszystkie trzy stawiam na równi, a najtrudniej było wywalczyć ten brązowy. To były pierwsze zawody i bardzo się stresowałam" - wyznała zawodniczka, dla której Liberec był tak szczęśliwy. "To dla mnie teraz przepiękne miasto (śmiech). Bardzo dobrze mi się kojarzy. Mam nadzieję, że kiedyś powtórzę te sukcesy. To był świetny czas dla mnie i całego sztabu" - powiedziała Kowalczyk. Czy to może stać się za rok, gdy podczas zimowych igrzysk w Vancouver? "Nic się nie zmieniło. Trasy przecież nie uległy w Kanadzie modernizacji. Tak jak wspominałam, na płaskim terenie będzie mi trudno o jakikolwiek medal" - zakończyła biegaczka z Kasiny Wielkiej.